Od trzech lat na cmentarzu w Gowidlinie na Pomorzu dochodzi do szokujących scen. Zawsze w listopadzie, w okolicy dnia Wszystkich Świętych, ktoś pod osłoną nocy zakrada się na miejscową nekropolię i niszczy grób ojca pani Magdaleny R. Za pierwszym razem sprawca uszkodził tablicę, na której kamieniarz wykuł imię i nazwisko spoczywającego pod nią zmarłego. Gdy rodzina naprawiła już tablicę, następnego roku nieznany sprawca doszczętnie ją połamał. Zastąpiono ją więc drewnianym krzyżem. W tym roku szaleniec zaatakował po raz trzeci, rozbijając płytę nagrobka. Rodzina zmarłego sprawę zgłosiła na policję. Jeżeli sprawca zostanie namierzony, będzie mu grozić od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Wszystkie te zajścia szokują jeszcze bardziej, gdyż zmarły cieszył się nieskazitelną opinią wśród okolicznych mieszkańców. Nawet cztery lata po śmierci sąsiedzi dobrze go wspominają.
Polecany artykuł:
- Dlaczego z dziesiątek innych grobów wybrałeś akurat ten? To jest mój ojciec, mąż, człowiek prosty, szary. Czym ci zawinił? - zapytała anonimowego sprawcę w mediach społecznościowych Magdalena R., córka zmarłego, którego grób notorycznie jest dewastowany.
Rodzina i mieszkańcy Gowidlina twierdzą, że to nie jest przypadek. Jeśli wandala nie uda się zdemaskować, rozważane jest zainstalowanie fotopułapki lub ukrytej kamery na cmentarzu.
- Zastanawia mnie fakt, kto ma tyle odwagi, by zagłuszać spokój zmarłego. Jakim musi być człowiekiem? Ja i moja rodzina nie wiemy, ale liczymy, że sprawiedliwość, człowieku, cię dopadnie - dodaje córka zmarłego.