Jak podaje Dziennik Bałtycki, sprawca zamieszania na co dzień pracuje w jednym z trójmiejskich zakładów, stanowiącym ognisko koronawirusa. Dlatego też nałożono na niego obowiązek kwarantanny z "rygorem natychmiastowej wykonalności". Mężczyzna mógł mieć bowiem kontakt z osobą zakażoną. Choć informację o decyzji sanepidu przekazano mu 8 sierpnia, a tego samego dnia zdążyła skontrolować go policja, noc mieszkaniec Nowego Dworu Gdańskiego spędził na imprezie. W przyjęciu uczestniczyć miały 93 osoby.
- Mężczyzna z premedytacją złamał kwarantannę i udał się jako gość na wesele do znajomej. Nie był świadkiem czy też inną osobą, która byłaby dla całego wydarzenia kluczowa. Tym samym naraził na niebezpieczeństwo blisko setkę weselników - tłumaczy w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim powiatowy inspektor Tomasz Bojar-Fijałkowski.
Kiedy po niecałym tygodniu główny bohater tej bulwersującej historii otrzymał pozytywny wynik testu na SARS-CoV-2, na kwarantannę skierowano wszystkich, którzy bawili się razem z nim. Od części tych osób pobrano próbki do badań. Na wyniki trzeba jednak jeszcze poczekać.
Za złamanie kwarantanny grozi do 30 tysięcy złotych kary.