Całe zamieszanie ma swój początek w grudniu ubiegłego roku, ale rozwiązanie zagadki pokaźnej sumy pieniędzy okazało się możliwe dopiero, gdy policja w Lęborku opublikowała informację o kilku tysiącach złotych znalezionych na wysypisku śmieci w Czarnówku.
Funkcjonariusze zaapelowali 30 marca 2020 roku do osoby, która omyłkowo wyrzuciła do kosza na śmieci kilka tysięcy złotych!
- Śledczy z Lęborka poszukują osoby, która przez pomyłkę pod koniec ubiegłego roku wyrzuciła do pojemnika na śmieci pewną sumę pieniędzy. Z ustaleń policjantów wynika, że osoba ta miała się kontaktować w dniach 8 i 9 grudnia 2019 roku z pracownikami biurowymi wysypiska śmieci w Czarnówku, jednak na tamtą chwilę pracownicy nie posiadali informacji o znalezisku - informowali mundurowi z KPP w Lęborku.
Pieniądze jednak jakimś cudem, po kilku dniach, w hałdach śmieci się znalazły, jednak po dwóch wykonanych telefonach kobieta na składowisko śmieci już więcej nie zadzwoniła, a kontakt z nią był niemożliwy. Dlatego też w poszukiwania roztargnionej właścicielki włączyli się policjanci.
Polecany artykuł:
Pieniądze są, ale... koronawirus jest bezwzględny!
W miniony poniedziałek (30 marca) na komendę zadzwoniła pewna kobieta informując, że pieniądze z wysypiska należą do niej. Jak podkreślają funkcjonariusze z Lęborka, wszystko wskazuje na to, że telefonująca rzeczywiście jest właścicielką gotówki.
- Kobieta, kontaktując się z nami, podała m.in. numery telefonów, z których dzwoniła do biura wysypiska. Musimy jednak przeprowadzić szereg czynności w tej sprawie. Obecnie, w związku z epidemią, nie możemy tej kobiety wezwać na przesłuchanie. Do wydania pieniędzy potrzebna jest też zgoda prokuratora - wyjaśniła dla RMF24 sierż. Marta Baciaszek.
Sprawa będzie musiała poczekać do ustania epidemii koronawirusa. Nie da się ukryć, że roztargniona właścicielka kilku tysięcy złotych już teraz może mówić o ogromnym szczęściu.
Zobacz także: Lech Wałęsa w pustym kościele. Nie boi się koronawirusa [ZDJĘCIA]