Do zbrodni doszło 20 lutego 2021 roku w Mądrzechowie pod Bytowem (woj. pomorskie). Grzegorz wspólnie z kolegami świętował w domku letniskowym osiemnaste urodziny jednego z nich. Nikt nie spodziewał się, że dojdzie do zbrodni. Na imprezie pojawił się również Piotr R. Między nim, a nastolatkami doszło do awantury, która przerodziła się w masakrę. Rozwścieczony Piotr R. ranił ranił nożem dwóch 17-latków. Jednego z nich koledzy zabrali do auta i porzucili przed szpitalem, po czym uciekli. Niestety Grzegorz nie miał tyle szczęścia. Został śmiertelnie dźgnięty nożem sześć razy w bark oraz klatkę piersiową i wykrwawił się na miejscu. Po wszystkim Piotr R. wrócił piechotą do domu. Wezwana na miejsce policja zatrzymała go na drodze do Bytowa. Miał ręce całe we krwi Grzegorza.
Zobacz zdjęcia dotyczące tej zbrodni w galerii poniżej
- Nic mi nie zrekompensuje tego, że już nie mam syna i nie będę go miała już nigdy z powrotem. To jest taki ból, że go nie da się nawet określić. Codziennie go wołam, codziennie go szukam po domu. Nie umiem sobie poradzić z tym. Dla mordercy mojego syna chciałabym jak najwyższej kary. Żeby odczuł co mi zrobił, że zabrał mi moje dziecko. Sam ma dziecko więc powinien wiedzieć co to znaczy. Chcę tylko wiedzieć dlaczego zabił mojego syna - mówi Danuta Gałęzowska, mama zamordowanego Grzegorza.
Piotr R. przyznał się do winy. Podczas pierwszej rozprawy zasłaniał się niepamięcią i odpowiadał jedynie na pytania swojego obrońcy. - Na imprezie doszło do sprzeczki między mną a Mateuszem i Dominikiem. Mateusz dostał nożem w udo. Zobaczyłem co się stało i stwierdziłem że nie ma co tu dłużej być i wyszedłem. Odruchowo obróciłem nadgarstek, który trzymał mi Grzesiek. Dostał w rękę dwa razy, potem wbiłem mu nóź w klatkę żeby odszedł. Sytuacja która miała miejsce nie powinna się wydarzyć. Stało się coś strasznego. Mogę tylko współczuć rodzinie - tłumaczył Piotr R., któremu grozi dożywocie.