Popłoch w pociągu. Jadowity pająk chodził po wagonie! Co on tam robił?
Pasażerowie pociągu Polregio jadącego z Tczewa do Słupska ogarnęło wielkie przerażenie. W piątek (11 października) po wagonie zaczął chodzić wielki włochaty pająk. Część świadków zaczęła robić zdjęcia i nagrywać filmu. Reszta pouciekała.
Jak donosi portal trojmiasto.pl, o sprawie został zawiadomiony Mariusz Zastawny z firmy Gadoland w Rumii. Skontaktował się z Polregio i zaoferował swoje usługi. Za złapanie ptasznika chciał kwotę kilkuset złotych. – Zadzwoniłem na ogólnopolską linię i powiadomiłem Polregio. Podano mi namiar do regionalnego oddziału. Tam dowiedziałem, się, że pociąg, w który miał znajdować się pająk, wkrótce dotrze do bazy w Cisowej. Jestem z Rumi, więc zadeklarowałem, że mogę podjechać i się tym zająć. Jednak gdy powiedziałem, że będzie się to wiązało z kosztami, niedużymi, bo chodziło o kilkaset złotych, to nagle usłyszałem, że sprawy nie ma powiedział cytowany przez trójmiejski portal pan Mariusz.
Polecany artykuł:
Specjalista chciał odłowić ptasznika. Przewoźnik odmówił
Według niego pająk, to Chromatopelma cyaneopubescens, podgatunek ptasznika. – Stworzenie jest jadowite, chociaż ukąszenie nie wyrządzi raczej dużej krzywdy. Co najwyżej gorączkę, nudności, wymioty czy zawroty głowy. Jednak osoby uczulone na jad osy czy pszczoły, a także osoby starsze lub dzieci mogą to gorzej znieść – wyjaśnia ekspert.
Co zrobił przewoźnik w sprawie groźnego zwierzęcia? Przeszukał wagony, ale pająka nie znalazł. – Pociąg został przez nas dokładnie sprawdzony. Pająk nie został znaleziony. Jeżeli mimo to zostanie on zauważony np. podczas sprzątania pociągu, to wspólnie z odpowiednimi służbami podejmiemy działania w celu jego odłowienia - przekonuje Jakub Leduchowski, rzecznik Polregio. - Pasażerów będących świadkami nietypowych sytuacji zachęcamy każdorazowo do kontaktu z obsługą pociągu – dodaje.
Polecany artykuł: