Nie zapewniał im domowego bezpieczeństwa, a wręcz przeciwnie. Od 2016 roku bił swoją żonę i syna. Kobietę dusił i groził jej śmiercią. Mowa o 42-latku z Ukrainy, który wreszcie wpadł w ręce sopockich policjantów. 6 grudnia funkcjonariusze otrzymali niepokojący sygnał - agresor miał nóż i znów groził małżonce. Mundurowych poinformowała córka poszkodowanej. Nie było ani chwili do stracenia.
- W mieszkaniu policjanci zastali zapłakaną i roztrzęsioną kobietę oraz jej syna. Funkcjonariusze potwierdzili zgłoszenie i ustalili, że nietrzeźwy mąż chwilę wcześniej trzymając w ręku nóż groził kobiecie i wyzywał ją. Pokrzywdzona przekazała też mundurowym, że do podobnych zdarzeń dochodziło już wcześniej, ale nigdy tego nie zgłaszała. 42-letniego męża policjanci zauważyli na zewnątrz w okolicy budynku i go zatrzymali. Alkomat pokazał u niego 2 promile alkoholu - informuje pokom. Lucyna Rekowska, oficer prasowy KMP w Sopocie.
Sopot: Ukrainiec stosował przemoc domową. Ma zakaz zbliżania się
Pracujący nad sprawą policjanci zebrali dowody, które nie zostawiały złudzeń. 42-letni obywatel Ukrainy znęcał się nie tylko nad swoją żoną, ale również nad synem, a do tych zdarzeń dochodziło na terenie Ukrainy oraz w Polsce. Śledczy ustalili, że mężczyzna od 2016 roku wszczynał awantury, podczas których bił, dusił, krzyczał i wyzywał kobietę, groził jej pozbawieniem życia oraz trzymając w ręku nóż groził wyrządzeniem jej krzywdy. Ponadto bił on swojego syna. Potwór w ludzkiej skórze utrzymał zarzuty znęcania się nad bliskimi.
- Dzielnicowy, po szczegółowym rozpoznaniu sytuacji rodziny, wydał nakaz opuszczenia przez 42-latka mieszkania na najbliższe 14 dni oraz zakaz zbliżania się na odległość nie mniejszą niż 100 metrów. Dzielnicowy rejonu będzie kontrolował, czy 42-latek stosuje się do wydanego nakazu i zakazu - zapewnia oficer prasowa sopockiej komendy.
Funkcjonariusze przypominają, że każda osoba, która doznaje przemocy lub jest jej świadkiem może bezpiecznie i w zaufaniu zgłosić ten fakt pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Można też dzwonić na numer alarmowy 112.