- Gdy wybuchł pożar, byłam z dziewczynkami w domu. Poczułam, że coś śmierdzi spalenizną. Poszłam sprawdzić, co dokładnie się dzieje. Kiedy zauważyłam płomienie, jak najszybciej wybiegłam z córeczkami na dwór - opowiada z wypisanym na twarzy smutkiem pani Beata Fedoruk.
Pożar zaczął się od niewielkiego kominka. Chwilę później dom stał w ogniu. Na szczęście nikt nie został ranny. Fedorukowie znaleźli schronienie u rodziny. - Mamy do dyspozycji tylko jeden mały pokój. Ciężko jest nam się pomieścić. Dziękujemy wszystkim, którzy nam do tej pory pomogli i dali ubrania. Nasze spaliły się w pożarze - mówi pani Beata. Najstarsza z jej pociech ma 9 lat. Martynka uczy się zdalnie. Potrzebuje nowego laptopa do e-lekcji, ponieważ poprzedni zalano wodą przy walce z ogniem.
Rodzina i przyjaciele pomagają w odbudowie domu. Powstał już szkielet nowego budynku. Niestety brakuje pieniędzy na wykończenie, wstawienie okien, zrobienie hydrauliki i elektryki. - Jestem w drugim miesiącu ciąży. Mamy nadzieję, że uda nam się odbudować dom i wykończyć go w ciągu siedmiu miesięcy. Ciężko pomieścić się w małym pokoiku, a co dopiero z niemowlakiem - tłumaczy pani Beata.
Państwo Fedoruk już teraz dziękują wszystkim ludziom dobrego serca. Rodzinę z Kóz można wesprzeć na stronie internetowej Pomagam.pl [KLIKNIJ TUTAJ].