Życie rodziny po pożarze zmieniło się diametralnie. - Budowa domu od podstaw kosztowała już około stu tysięcy złotych. Od gminy dostaliśmy jedynie półtora tysiąca z opieki społecznej i czterysta złotych na materiały budowlane. Wciąż potrzebujemy hydrauliki, tynków oraz ocieplenia domu przed przyjściem zimy. Niestety, nie mamy już na to funduszy. Dlatego bylibyśmy bardzo wdzięczni za jakąkolwiek pomoc - mówi ze łzami w oczach Dorota Kasprowicz.
- W dniu pożaru skończyłam remont salonu. Byłam z niego taka dumna. Udało mi się samej uzbierać pieniądze i odnowić wnętrze bez pomocy męża. Było mi bardzo przykro, gdy to wszystko poszło z dymem - wspomina pani Dorota. Teraz z dwójką nastoletnich córek musi mieszkać w dwupokojowym mieszkaniu, które wszyscy powinni opuścić do połowy grudnia. - Nasza sytuacja nie jest łatwa. Mieszkaliśmy na początku w świetlicy w jednej ze szkół. Od gminy nie mamy żadnego wsparcia. Pomoc otrzymaliśmy od znajomych, a nawet obcych ludzi i naszych pracodawców, za co jesteśmy niezmiernie wdzięczni. Znalazł się również sponsor, który zamontował nam okna. Nie chcemy niczego za darmo, ale jeśli jest możliwość, to chociaż po kosztach - apeluje pan Andrzej Kasprowicz, który sam zajmuje odbudową domu.
Cała rodzina jest wdzięczna wszystkim, którzy do tej pory bezinteresownie jej pomogli. Dzięki ludziom dobrego serca pojawił się cień nadziei, że niebawem uda się wrócić do dawnego życia. Kasprowiczów można wesprzeć za pośrednictwem Stowarzyszenia Promyk, wysyłając przelew na nr rachunku bankowego 29 9315 0004 000 8167 62 00000 30 z dopiskiem "Dla Doroty".