Tragiczny wypadek w Słupsku. Rafał już nie przytuli ukochanej żony i dzieci
Podinspektor Rafał Fortuński († 49 l.) już więcej nie przytuli swojej ukochanej żony Moniki i dwójki dzieci. Odebrał im to nabuzowany Gerard B., który w niedzielę (23 czerwca) rozjechał go na jednym ze skrzyżowań w mieście. Po wypadku zamiast ratować swoją ofiarę, wyjął telefon i rozpoczął transmisję live z miejsca wygłaszając tyrady nienawiści po duńsku.
Ranny policjant prosto z drogi trafił na stół operacyjny. Jego stan był tak ciężki, że nie nadawał się nawet do transportu śmigłowcem do szpitala o wyższej specjalizacji niż szpital w Słupsku. Lekarze otworzyli mu czaszkę, usunęli guz na mózgu i poskładali połamane kości. Przez cały czas mieszkańcy miasta, koledzy i przyjaciele oddawali krew dla niego, bo rozległe obrażenia wywołały ogromne krwotoki. Jak udało się ustalić reporterowi "Super Expressu", we wtorek stan Rafała na chwilę się poprawił. - Wszyscy się ucieszyliśmy, jednak było to chwilowe - mówi nam znajomy policjanta. Po chwilowej poprawie stan poszkodowanego gwałtownie się pogorszył. O godzinie 16:45 w środę, lekarze załamali ręce. Organizm pacjenta poddał się i mężczyzna zmarł. Poniżej dalsza część artykułu.
Wzruszający hołd dla zmarłego policjanta
Informację o śmierci podinspektora Rafała Fortuńskiego przekazała Szkoła Policji w Słupsku. - Bądźmy teraz myślami z jego Najbliższymi… - napisali koledzy mundurowego, który pełnił rolę wykładowcy i nauczyciela młodszych fuknkcjonariuszy. Straszna wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się po mieście. Na miejscu wypadku pojawiły się znicze. W ten wzruszający sposób słupszczanie składają hołd tragicznie zmarłemu 49-latkowi.
Gerard B., decyzją sądu trafił do aresztu na trzy miesiące. Za spowodowanie wypadku grozi mu 8 lat więzienia. Data pogrzebu policjanta staranowanego przez kierowcę mercedesa nie jest jeszcze znana.