W sobotę i niedzielę, odwiedzając gdyńską plażę miejską, można było podejrzeć w akcji tych, którym wysokie loty nad wodą tylko dodają skrzydeł. W przenośni, bo w „realu” podniebnym akrobacjom pomagały specjalne urządzenia hydro-odrzutowe. Zawodnicy i zawodniczki używali takiego sprzętu jak: flyboardy, jet blade'y i jet decki.
Pierwszy dzień zawodów Gdynia FlyCup upłynął pod znakiem treningów i pokazów próbnych. Publiczność mogła oprócz tego podglądać też skoki z trampoliny z udziałem reprezentantów Polski czy uspokoić emocje związane z lotami w specjalnej strefie jogi.
Prawdziwa rywalizacja na dobre rozkręciła się w niedzielę. W finale zaprezentowało się 12 zawodników – 9 mężczyzn i 3 kobiety. Polskę godnie reprezentowali m.in. Kajetan Sikorski i Łukasz Jaworski. Wśród zagranicznych gimnastyków brylował Czech, Michal Stasek. Nie zabrakło też naszego reportera Patryka Rosińskiego - posłuchajcie jego materiału:
W finale każdy zawodnik miał dwie 2-minutowe próby na pokazanie swojego repertuaru akrobacji. Do klasyfikacji liczył się wyżej oceniany przez jury występ. Sędziowie w trzyosobowym składzie oceniali trudność ewolucji, wysokość, technikę i choreografię.
Od samych pokazów mogło się zakręcić w głowie! Setki widzów w Gdyni przekonały się też o tym, że woda niekoniecznie może służyć jedynie do pływania, ale i do … latania. Imprezie patronowała ESKA.