Choć dzikie zwierzęta szybko uciekły do lasu, funkcjonariuszom udało się je sfotografować. Dlaczego spotkanie było tak wyjątkowe? - Widok białych saren i danieli dziko żyjących nie zdarza się często. Pojedyncze sztuki można spotkać w całej Polsce. Bielactwo u saren stwierdza się jednak raz na sto tysięcy urodzeń - mówią w oparciu o statystyki wejherowscy strażnicy miejscy. Matka zazwyczaj pozbywa się takiego potomstwa, gdyż umaszczenie prowokuje drapieżniki.
Umaszczenie tych dzikich zwierząt, w zależności od pory roku, ma kolor maskujący. Normalnie u danieli jest czerwono–brunatne z białymi plamkami ułożonymi w podłużnych rzędach. Zimową porą okrywa je ciemnopopielate futro z niewyraźnymi plamami. Podobnie jest z sarnami. W lecie, czyli od maja do końca września, są one czerwono-brązowe, natomiast przez pozostałą część roku (od października do kwietnia) robią się siwo-brązowe lub siwo-żółte.
Dzikie zwierzęta w Wejherowie to żadna nowość. - Nasze miasto praktycznie z każdej strony otoczone jest lasami. Głównie w nocy przychodzą do nas nie tylko sarny, jelenie czy zwykłe dziki, ale również rzadko spotykane dziki łaciate. Tak było w 2016 roku, gdy pojawiały się codziennie w godzinach popołudniowych przy ulicy Necla. Przychodziły jak do jadłodajni, bo mieszkańcy wyrzucali przez okna jedzenie i owoce, a gdy tych zabrakło, dziki buchtowały trawniki. Początkowo była to atrakcja osiedlowa. Później leśni goście stawali się coraz bardziej uciążliwi i proszono nas o interwencję - tłumaczą wejherowscy strażnicy miejscy.