Nie takiej zdobyczy spodziewał się wędkarz z Czarnej Dąbrówki, który łowił ryby w pobliskim jeziorze. Gdy spławik poszedł pod wodę, mężczyzna poderwał się z krzesełka i kręcił kołowrotkiem. Po kilku chwilach walki oczom wędkarza ukazała się na powierzchni wody jego niecodzienna zdobycz żółw żółtolicy.
Mężczyzna nie mógł wyciągnąć haczyka z żółwia więc odciął tylko żyłkę od wędki i zawiózł żółwia do weterynarza.
- Gad połknął haczyk, który wbił mu się w żołądek. Wędkarz, który był nieco zdziwiony taką zdobyczą słusznie uznał, że żółw z tym haczykiem nie przeżyje. Postanowił go ratować. Szybko przetransportował go do urzędu gminy, a pracownicy skontaktowali się z nami. Początkowo nie wiedzieliśmy co robić, decyzja nie była łatwa, bo nigdy wcześniej nie operowaliśmy żółwia. Najpierw musieliśmy się zaopatrzyć w odpowiedni sprzęt, przy pomocy szlifierki do prac precyzyjnych przeciął karapaks, czyli pancerz żółwia - mówi Anna Burlińska z gabinetu weterynaryjnego w Bytowie, gdzie uratowano żółwia.
Zabieg trwał 1,5 godziny. Żółwia skorupa została sklejona specjalnym rodzajem żywicy. Zenka czeka teraz rekonwalescencja, która potrwa nawet 24 miesiące. Żółw powoli dochodzi do siebie i wkrótce będzie szukał nowego domu.