To koszmarne zdarzenie miało miejsce 2 września około godz. 14.00 w Miastku. Ratownicy zostali powiadomieni, że w centrum miasta zasłabł mężczyzna. Okazało się, że to bezdomny. Karetka przyjechała na miejsce. Ratownicy jednak nie podjęli żadnych działań - odmówili przetransportowania mężczyzny do szpitala. Za drugim razem na miejsce udali się funkcjonariusze policji. Poprosili ponownie ratowników o przewiezienie bezdomnego do szpitala. Ci odmówili po raz drugi. Policjanci wzięli na siebie los mężczyzny i zabrali go do szpitala. Sześć dni później zmarł. Jak wykazała sekcja zwłok przyczyną był zawał serca. Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Słupsku.
- Będziemy wyjaśniać kwestię zachowania ratowników medycznych. Dlaczego podjęli decyzję o odmowie przewiezienia mężczyzny do szpitala? Prokurator prowadzący postępowanie zawnioskował także do sądu o zezwolenie na przesłuchanie lekarzy - powiedział Dziennikowi Bałtyckiemu Paweł Wnuk, rzecznik prasowy prokuratury. Jeżeli okaże się, że ratownicy odmawiając przewiezienia mężczyzny przyczynili się do jego śmierci, mogą odpowiadać za narażenie na utratę zdrowia lub życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci bezdomnego.