Przejmujący pogrzeb Bartosza Błyskala rozpoczął się od mszy w kościele w Kolbudach. Na miejscu pojawił się m.in. Komendant Główny PSP Andrzej Bartkowiak. Uroczystość miała charakter uroczystości państwowej z asystą honorową PSP. Trumna została ułożona na drabinie, znajdującej się na wozie strażackim. Ludzie wchodzący do świątyni nie mówili wiele, na ich twarzach dominował smutek. Parafia św. Floriana nie jest duża, ale delegacje, przybyłe na pogrzeb imponowały. Mszę Świętą odprawiał kapelan pomorskich strażaków - ks. dr Jarosław Lisica, prywatnie kolega zmarłego płetwonurka. - Żadnym słowem nie można wyrazić żalu po śmierci - mówił duchowny. Podczas wspomnienia 27-latka wyszło słońce.
Czytaj więcej o sprawie: Kim był strażak, który zmarł w czasie poszukiwań Grzegorza Borysa? Żałoba i nowe informacje
Bartosz Błyskal zginął w trakcie poszukiwań Grzegorza Borysa. Piękne słowa na pogrzebie
- Życie Bartka dobiegło kresu. Serce płacze. Wolno nam płakać i smucić się. Chrystus zapłakał nad grobem Łazarza. Jaki słowa mogą dać pocieszenie dla bliskich? Żadne ludzkie słowa. Chrystus sam powiedział: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem". Wierzymy, że niedługo spotkamy się z Bartkiem. Życie nie kończy się z chwilą śmierci - mówił ksiądz podczas kazania.
Ze wspomnienia Bartka Błyskala dowiedzieliśmy się, że mężczyzna po przeprowadzce do Kolbud "pokochał wodę". Był wolontariuszem na przystani, pływał na żaglowcu, prowadził kursy żeglarskie. - Uwielbiał podróże, zwiedził Europę. Planował wyjazd na Wyspy Kanaryjskie. Kochał góry, po których chodził z dziewczyną Natalią. Był instruktorem narciarstwa. Nasz kochany strażak miał ambicje i plany na życie, Okrutna śmierć Bartka zniweczyła te plany - powiedział ksiądz kapelan.
Na ceremonii pogrzebowej nie zabrakło pięknych przemówień. Po zakończeniu mszy nastąpił przemarsz żałobników drogą wojewódzką na cmentarz w Lublewie Gdańskim, gdzie spoczął Bartosz Błyskal. Zdjęcia młodego mężczyzny, sygnały świetlne i medale sprawiały, że łzy same płynęły po policzku. Na cmentarzu odegrano hymn narodowy. Rodzinie i bliskim składamy wyrazy współczucia.
Zmarły strażak brał udział w obławie na Grzegorza Borysa. 44-letni żołnierz od 20 października był podejrzany o zamordowanie 6-letniego Olusia z Gdyni. Ojciec chłopczyka został znaleziony martwy. Przełom nastąpił 6 listopada, pięć dni po śmierci płetwonurka. Sekcja zwłok wykazała, że poszukiwany próbował popełnić samobójstwo. Miał m.in. ranę postrzałową głowy.