Sąd tłumaczył decyzję o częściowej jawności procesu interesem społecznym. Daniel P. odpowiada za usiłowanie zabójstwa, a także spowodowanie ciężkich obrażeń ciała u jednej z dziewczynek i lekkich obrażeń ciała u drugiej. Matka bliźniaczek jest natomiast oskarżona o pomocnictwo w znęcaniu się nad nimi. - Przyznaję się do tego, że w maju 2020 roku nie zareagowałam tak, jak powinnam, czego bardzo żałuję - mówiła w sądzie niekarana dotąd Klaudia K. - Nie jestem w stanie opisać słowami, jak bardzo mnie to boli. Myślę, że to był toksyczny związek, za bardzo ufałam - tłumaczyła. - Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zachowałabym się inaczej, szukałabym pomocy - dodała kobieta. Odpowiadała jednak tylko na pytania swojego obrońcy. Jak wspomniała, Daniel P. stał się agresywny wobec członków rodziny po stracie pracy w maju 2020 roku. Po nagłych wybuchach agresji "przepraszał i obiecywał, że się zmieni". Z zeznań Klaudii K. wynika, że partner uderzał ją w twarz, przyduszał do ściany oraz przyciskał łóżkiem.
Jak kobieta wspomina 22 maja 2020 roku? Jak twierdzi, karmiła najmłodszą córkę, gdy Daniel P. poszedł kąpać bliźniaczki. Nagle na korytarzu rozległ się krzyk. Jedna z dziewczynek leżała nieprzytomna. Dziecko miało jeszcze odzyskać przytomność przed przyjazdem karetki. Na miejscu pojawili się matka Klaudii oraz jej brat z żoną.
Doprowadzony z aresztu Daniel P. przyznał się w sądzie do znęcania się nad bliźniaczkami, jednak nie do głównego zarzutu, czyli usiłowania zabójstwa jednej z nich. Stwierdził też, że przemoc nie była przez niego stosowana przez okres opisany w akcie oskarżenia. Przyznał, że bił "otwartą ręką w nogi i pupę", nigdy paskiem bądź innym przedmiotem. - Krzyczałem na dziewczynki, dawałem im kary, bo tak sam zostałem wychowany - tłumaczył. Mężczyzna twierdził, że bliźniaczki źle traktowały siostrę oraz smarowały kałem łóżko. Miały mówić, że tak kazała im babcia (matka ich biologicznego ojca). - Było coraz gorzej. Chcieliśmy pomocy psychologa, ale to czas pandemii. Najbliższy był w Gdańsku - zaznaczył Daniel P. Mężczyzna mówił, że kazał poszkodowanej dziewczynce pobiec po kąpieli do pokoju, jednak zapomniał wytrzeć jej nóżki. - Gdy wybiegła z łazienki, usłyszałem wielki huk - dodał. Podkreślił też, że wobec partnerki nigdy nie był agresywny.
Danielowi P. grozi dożywocie, a Klaudii K. do 8 lat więzienia.