- Chłopacy świętowali urodziny Wojtka i Julka. To byli tacy grzeczni młodzieńcy, zawsze trzymali się razem. To wielka tragedia dla nas wszystkich - usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców wsi pod Sztumem na Żuławach. - Nie pamiętam tak tragicznego wypadku na naszym terenie, a od wielu lat jestem policjantem. W tym wypadku zginęli tak młodzi ludzie. Pełni życia... - mówi nam jeden ze sztumskich funkcjonariuszy.
Zobacz: Nie było ich w domu. Gdy wrócili, ich 16-letni syn i dwie inne osoby już nie żyły
Przypomnijmy, do wypadku doszło na prostej drodze pod Sztumem (województwo pomorskie). Droga jest tu bardzo wąska z piaszczystym poboczem, na którym rosną wysokie drzewa. Pod jednym z nich palą się białe znicze. To właśnie w to drzewo, w nocy z piątku na sobotę (14/15 lipca), z ogromna prędkością uderzył samochód marki mini cooper. Z pojazdu została tylko kupa złomu. Niestety, nikt nie przeżył...
Oficjalny komunikat policji jest taki, że 16-letni kierujący samochodem osobowym marki mini cooper, prawdopodobnie nie dostosował prędkości do panujących warunków na drodze, zjechał na pobocze i uderzył w przydrożne drzewo.
Policjanci w sprawie tego tragicznego wypadku będą prowadzić śledztwo pod nadzorem prokuratury. Postarają się ustalić, w jaki sposób Julian wszedł w posiadanie kluczyków od samochodu swoich rodziców.- Bólu bliskich nie da się opisać. Nawet, jak ustalimy, jak chłopak wziął kluczyki, to co z tego. Im życia już nikt i nic nie zwróci. Ich rodzice nigdy nie pogodzą - mówi nam jeden z policjantów.