W piątek około godz. 1 w nocy policjanci z Sopotu otrzymali zgłoszenie, że na plaży na wysokości Alei Mamuszki leżą przy brzegu klapki, odzież, portfel oraz telefon, ale nie widać właściciela i zgłaszający obawia się, że coś mogło mu się stać. Policjanci udali się na miejsce i ustalili, że rzeczy należały do 20-letniego mieszkańca powiatu tureckiego w woj. wielkopolskim. Rozpoczęły się poszukiwania mężczyzny. Na lądzie i na wodzie szukali go m.in. policjanci, w tym przewodnik z psem tropiącym, strażacy, ratownicy sopockiego WOPR, Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa SAR. W powietrzu latał też śmigłowiec Marynarki Wojennej. By odszukać zaginionego 20-latka Komendant Miejski Policji w Sopocie ogłosił w nocy alarm dla policjantów prewencji i kryminalnych, a na miejsce w rejon plaży skierowano dodatkowych policjantów z Oddziału Prewencji Policji w Gdańsku. Czytaj też: Gdańsk: Pijany 28-latek w Motławie. "Krzyczał, że nie umie pływać"! Akcja strażaków w środku nocy
- W trakcie prowadzonych działań poszukiwawczych policjanci za pomocą komunikatora społecznego nawiązali kontakt ze znajomym 20-latka i ustalili, z kim najprawdopodobniej przyjechał do Sopotu, ale pomimo wielu prób osoby nie odbierały połączeń telefonicznych - informuje oficer prasowy policji w Sopocie.
Funkcjonariusze skontaktowali się także z bliskimi poszukiwanych osób. Po godz. 5 rano policjanci w końcu odnaleźli poszukiwanego 20-latka i jego kolegę. Okazało się, że 20-latek rzeczywiście kąpał się w morzu, ale razem z kolegą wyszedł z wody w innym miejscu i nie mógł znaleźć swoich rzeczy. Wobec tego panowie poszli po prostu spać. Czytaj też: Rolnicy. Podlasie. Emilia Korolczuk zaprasza na Ranczo Laszki, ale stawia jeden warunek