- Jako miasto oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej jesteśmy w stałym kontakcie z tymi osobami. Monitorujemy, czy nie trzeba dowozić posiłków. Sprawdzamy też, jak możemy takie rodziny wesprzeć - pisze Magdalena Czarzyńska-Jachim. - Jednak z rozmów z pracownikami wiemy, że zamknięcie będzie miało katastrofalne skutki dla tych osób. Po wiosennej przerwie negatywne efekty były ogromne: od cofnięcia się sprawności ruchowej po problemy społeczne - dodaje. Niestety, pozostawieni sami sobie niepełnosprawni nie mogą liczyć na wsparcie przy rehabilitacji indywidualnej w domu. Zwyczajnie nie ma na to przeznaczonych środków.
Wiceprezydent Sopotu wylicza negatywne skutki zamknięcia Środowiskowego Domu Samopomocy. Dostrzega przy tym trzy aspekty: zdrowotny, społeczny i psychologiczny. - Uczestnicy zajęć pracowali w małych grupach. Nauczyli się reżimu sanitarnego i się do niego stosowali. Nagle zostają pozbawieni wszystkiego, co wpływało na ich dobrostan. Teraz mają się nimi opiekować ich rodzice, którzy często nie są w stanie sprostać temu zadaniu z przyczyn fizycznych bądź własnych ograniczeń zdrowotnych - tłumaczy Magdalena Czarzyńska-Jachim.
- Apeluję więc do rządzących... mniej słów, więcej czynów. Osoby z niepełnosprawnościami, które i tak obecnie mają utrudniony dostęp do lekarzy, do rehabilitacji, fizjoterapii czy innej pomocy, wymagają szacunku i wsparcia. Ich opiekunowie potrzebują natychmiast realnej systemowej pomocy. Nie można podejmować decyzji tak drastycznych i nagłych, jeśli dotyczą one tej właśnie grupy ludzi - kończy Magdalena Czarzyńska-Jachim.
Pełną treść oświadczenia znajdziesz TUTAJ.