Oskarżony Stefan W. siedział w specjalnie wydzielonym pomieszczeniu za szklaną szybą. Jak relacjonuje dziennikarz PAP, w trakcie rozprawy rozglądał się po sali. Spoglądał na osoby siedzące na publiczności. Wśród nich była m.in. jego matka. W czwartek w charakterze świadka miała zostać przesłuchana Magdalena Adamowicz. Europosłanka usprawiedliwiła swoją nieobecność, wskazując, że jest to spowodowane "sytuacją osobistą i zdrowotną", ponadto w czwartek Magdalena Adamowicz bierze udział w pracach komisji Parlamentu Europejskiego jako europoseł.
Jednym ze świadków czwartkowej rozprawy była lekarka, która w czasie pełnienia dyżuru odebrała zgłoszenie o ataku. - Nie wiedzieliśmy do kogo jedziemy, ale jechaliśmy na sygnałach, bo była informacja o urazie zagrażającym życiu - mówiła lekarka. Kobieta zeznała, że na scenie panował półmrok, ponieważ było wyłączone oświetlenie. - Potrzebowaliśmy mocnego światła, aby wykonać wszystkie niezbędne czynności. Osoby postronne przyświecały nam latarkami z komórek. Jedna osoba zamiast świecić latarką nagrywała telefonem całe zajście - relacjonowała.
Czytaj też: Gdańsk. Trzecia rocznica śmierci prezydenta Pawła Adamowicza
Po przesłuchaniu lekarki, sędzia poinformowała o wnioskach Stefana W., w których oskarżony domaga się zwolnienia z aresztu tymczasowego. Argumentował, że "mord był polityczny, a pisowska prokuratura to zatuszowała". W innym twierdził, że jest niewinny i domaga się wyjścia na wolność. Pod wnioskiem podpisał się jako "honorowy obywatel Gdańska". Sędzia wskazała również, że wpłynął jeszcze jeden wniosek o zwolnienie Stefana W. z aresztu, napisany tym samym pismem co poprzednie, pod którym rzekomo miał podpisać się dyrektor Aresztu Śledczego w Gdańsku.
Czytaj też: Gdańsk. Właściciel mieszkania przyszedł po pieniądze. Gruzin zgotował mu piekło
Sąd nie uwzględnił wniosków oskarżonego.