5 ofiar śmiertelnych, połamane drzewa, zniszczone samochody i obawa, że to może się powtórzyć - takie są skutki nawałnicy, która w piątek przeszła nad Pomorzem. Wystarczyło zaledwie kilka minut i region zmienił się nie do poznania. Najgorzej sytuacja wyglądała w okolicach Chojnic i Kościerzyny, gdzie ucierpiało wiele domostw, ale także ogromne tereny leśne.
To właśnie w powiecie chojnickim doszło do największej tragedii. Na obozie harcerskim w Suszku zginęły dwie uczestniczki. Dziewczynki zostały przygniecione przez drzewo, które spadło na namiot. Na obozie przebywało 20 dzieci z z łódzkich okręgów ZHR. Pozostałe ofiary na Pomorzu również zginęły przez powalone drzewa.
Polecany artykuł:
Straty podliczają również Lasy Państwowe. W wydanym komunikacie czytamy, że podczas wichury zniknął las o powierzchni 26 tys. ha, a straty w drewnie oszacowano na 6,6 mln metrów sześciennych. "Na terenie RDLP w Gdańsku huraganowy wiatr zamienił w pustynię ponad 6 tys. ha lasów. Ponad 2 mln m3 drewna trzeba będzie usunąć z terenów, przez który przeszła nawałnica. Na terenie tamtejszej dyrekcji najbardziej ucierpiały lasy w nadleśnictwach Kościerzyna, Lipusz i Cewice" - podają w komunikacie Lasy Państwowe.
- Drogi są nieprzejezdne, w poprzek leżą dziesiątki powywracanych drzew. Straty szacujemy na podstawie wykonanych dziś oblotów nadleśnictw - mówi Marcin Naderza, zastępca dyrektora RDLP w Gdańsku. - Na ich podstawie jesteśmy obecnie w stanie powiedzieć, że z powierzchni ziemi wiatr zmiótł ponad 6 tysięcy hektarów lasu! Te, jeszcze do piątku gęsto zalesione tereny, dosłownie zamieniły się w pustynię. Na Pomorzu najbardziej ucierpiało Nadleśnictwo Lipusz. W 95 proc. szkody powstały właśnie na jego terenie – dodaje Naderza. W wielu lasach obowiązuje zakaz wchodzenia.
Zniszczeniu uległ również ośrodek kolonijny pod Kościerzyną, gdzie na koloniach i obozach przebywało ok. 200 dzieci.