Zobacz WIDEO:
- Nie wiedzieliśmy nawet, kiedy ten człowiek wtargnął na scenę. To się działo tak szybko, w kilka sekund - relacjonuje Małgorzata Piontke, dziennikarka Radia ESKA, która w niedzielę współprowadziła 27. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Była na scenie, kiedy nożownik zaatakował prezydenta Adamowicza.
>>> Paweł Adamowicz nie żyje. Prezydent Gdańska zmarł w wieku 53 lat
- Nagle zobaczyliśmy, że ktoś na scenie biega z nożem w ręku i triumfuje. Na początku stałam z drugiej strony sceny, nie wiedziałam co się tak naprawdę stało, czy zrobił komuś krzywdę. Zaczęliśmy panikować. Dopiero później, kiedy wyrwał koledze mikrofon z ręki i zaczął wykrzykiwać, że został niewinnie skazany i siedział w więzieniu, pojawił się ktoś z ochrony i tego człowieka obezwładnił. W międzyczasie zauważyliśmy, że pan prezydent najpierw siada na scenie, a później osuwa się na ziemię. Wszyscy zaczęli mówić, że jest ranny. Wszystko działo się tak szybko, nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Karteka pojawiła się szybko, ale reanimacja trwała bardzo długo. Ten czas był bardzo niepokojący - opowiada Małgorzata Piontke.
>>> Atak nożownika na prezydenta Gdańska: Wstrząsająca relacja naszej dziennikarki [WIDEO, AUDIO]
W niedzielę (13 stycznia) Paweł Adamowicz został zaatakowany przez Stefana W. na scenie przy Złotej Bramie w centrum miasta. Sytuacja miała miejsce w czasie odliczania do "światełka do nieba" z okazji 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W poniedziałek, 14 stycznia, lekarze poinformowali, że prezydenta Pawła Adamowicza nie udało się uratować.