Zdarzenie miało miejsce około godziny 13:00 w miejscu, gdzie plaża nie jest kontrolowana przez ratowników. Wypoczywający nad morzem policjant z Mińska Mazowieckiego dostrzegł tonącą nastolatkę. Dziecko wyraźnie przegrywało walkę z żywiołem. Jak informuje RMF FM, mężczyzna momentalnie wbiegł do morza i udało mu się uratować dziewczynkę. Niestety, przykryły go fale i sam zniknął pod wodą.
Mimo że plażowicze szybko utworzyli tzw. "łańcuch życia", ciało 32-latka wyłowiono dopiero kilkadziesiąt minut później. Jak dowiedzieli się dziennikarze rmf24.pl, mężczyzna zostawił żonę i 15-miesięczne dziecko. Oboje mieli obserwować bohaterską akcję ojca rodziny z wysokości plaży.
Mundurowi przypominają, że z wodą nie ma żartów. Apelują do wczasowiczów wypoczywających nad Bałtykiem, by korzystali ze strzeżonych kąpielisk i stosowali się do poleceń ratowników.