6-latek zamordowany w Gdyni. Poszukiwania Grzegorza Borysa trwają
Ciało 6-letniego Olka znalazła mama chłopczyka. Od piątku trwa obława na ojca, Grzegorza Borysa. Wszystko wskazuje na to, że jest on odpowiedzialny za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Służby podejrzewają, że mężczyzna wciąż ukrywa się w okolicznych lasach. - Może ukrywać się bardzo długo. Bez wody człowiek przetrwa trzy dni. Bez jedzenia trzy tygodnie. W naszym klimacie z wodą nie ma problemu. A w lesie łatwo można pozyskać jedzenie - powiedział dziennikarzowi "Super Expressu" Dariusz Liss, policjant i organizator obozów przetrwania. W poszukiwania zaangażowali się również detektyw Krzysztof Rutkowski i jego żona. Oferują oni 50 tysięcy złotych dla tego, kto pomoże w schwytaniu Grzegorza Borysa. Policjanci apelują jednak, aby pod żadnym pozorem nie próbować dokonywać obywatelskiego zatrzymania, tylko powiadomić funkcjonariuszy.
Czytaj też: Kolega Grzegorza z wojska ujawnia fakty z przeszłości. "Infantylny, nie był bystry"
Policjant o Grzegorzu Borysie: "Może mieć przy sobie kilka telefonów"
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" ustalili, że w jednej z ziemianek na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego policjanci znaleźli telefon komórkowy i kosmetyki. Mogły one należeć do Grzegorza Borysa, który może mieć swoje sposoby na zmylenie służb. - Zakładamy, że może mieć przy sobie kilka telefonów i obserwować, co dzieje się w mediach. Może też celowo wysyłać policji informacje z fałszywymi tropami - powiedział jeden z policjantów, cytowany przez dziennik. Funkcjonariusze są przekonani, że Grzegorza Borysa trzeba szukać na terenach leśnych.
W akcji poszukiwawczej biorą udział policjanci, przedstawiciele Żandarmerii Wojskowej, psy tropiące, strażnicy leśni i strażacy. Do sprawy będziemy wracać w kolejnych materiałach. Policjanci apelują, aby w przypadku wysyłania maili, załączać w nich numer telefonu do kontaktu.