Pożar wybuchł około godziny 3:00 w nocy. - Mirosław Sz., używając łatwopalnej substancji, podpalił drzwi wejściowe do klatki schodowej. Było to jedyne wejście do budynku. Z tego miejsca ogień w bardzo krótkim czasie rozprzestrzenił się na wyższe piętra. W tym czasie w budynku przebywało nie mniej niż 21 osób. Pożar zagrażał ich życiu i zdrowiu - informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Polecany artykuł:
Straty materialne oszacowano na nie mniej niż 600 tysięcy złotych. Sprawcę zatrzymano już w dniu zdarzenia. - W oparciu o całość zebranego w tej sprawie materiału dowodowego uznano, że Mirosław Sz. działał z zamiarem ewentualnym usiłowania zabójstwa mężczyzny mieszkającego na drugim piętrze budynku, a jego motywacja zasługiwała na szczególne potępienie. Kierował się bowiem chęcią kontynuowania znajomości z żoną wyżej wskazanego mężczyzny. Następstwem tego działania była śmierć dwóch osób. Na miejscu, w wyniku ostrego zatrucia tlenkiem węgla, zmarł 79-letni mężczyzna. W szpitalu, w wyniku oparzeń dróg oddechowych i zatrucia, życie straciła natomiast 2-letnia dziewczynka. Osiem osób doznało obrażeń ciała na czas powyżej lub poniżej siedmiu dni, przy czym były one narażone na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia - tłumaczy Grażyna Wawryniuk.
Mirosławowi Sz. grozi dożywotnie pozbawienie wolności za czyny, których miał dopuścić się 23 maja 2018 roku. Z ustaleń prokuratury wynika, że wcześniej mężczyzna nękał kobietę, z którą chciał utrzymać bliższą znajomość. - Telefonował do niej oraz wysyłał wiadomości zawierające groźby zniszczenia mienia oraz pozbawienia życia. Używał słów wulgarnych i obraźliwych. Poprzez podpalenie zniszczył mienie należące do męża kobiety, w związku z czym prokurator zarzucił 53-latkowi popełnienie dwóch kolejnych przestępstw: uporczywego nękania, zagrożonego karą do lat 3 więzienia, a także zniszczenia mienia, zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat 5 - dodaje rzeczniczka gdańskiej prokuratury.
Zobacz także: Tragiczny pożar w Tczewie! Nie żyją 2 osoby
Mirosław Sz. od zatrzymania przebywał w areszcie. Nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów. Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Gdańsku.