Gdańscy działacze Konfederacji ostro krytykują wystąpienie Lecha Wałęsy na konwencji Platformy Obywatelskiej. To właśnie podczas tego wydarzenia nazwał on zmarłego niedawno Kornela Morawieckiego zdrajcą. - Takie słowa nie powinny paść. To była niegodziwość. My, jako Konfederacja, nie zgadzamy się z tym - tłumaczy Michał Urbaniak, "jedynka" na gdańskiej liście Konfederacji do Sejmu.
Tymczasem pomorscy urzędnicy nie widzą powodu, by gdańskie lotnisko nosiło inne imię. Według nich Lech Wałęsa to osoba rozpoznawalna na całym świecie. Odegrał on doniosłą rolę w najnowszej historii naszego kraju i jego związki z Gdańskiem, Pomorzem oraz "Solidarnością" nie ulegają wątpliwości.
- Autorów postulatu o zmianie nazwy, którzy dziś twierdzą, że "nie zgadzają się na niegodziwości w życiu publicznym" warto zapytać, gdzie byli i czy protestowali, kiedy to Lecha Wałęsę nazywano "zdrajcą", "szpiclem", "agentem" - mówi Michał Piotrowski z Biura Prasowego pomorskiego marszałka.
Piotrowski zaznaczył także, że żadne oficjalne pismo ze strony aktywistów nie trafiło na biurko marszałka. Zdaniem urzędników sytuacja ta to zwykła "przedwyborcza zagrywka", która ma na celu wypromowanie danego kandydata, a nie rzeczywistą chęć zmian.
- To są propozycje rzucane w eter, w stronę mediów, a nie płynące do nas. Tak je traktujemy - konkluduje przedstawiciel urzędu.
Temat zmiany patrona lotniska w Gdańsku poruszany był także w 2017 r.oku Z propozycją zmiany wyszedł wówczas Jerzy Barzowski, szef Klubu PiS w Sejmiku Wojewódzkim.