Jak informuje muzeum, znalezisko wymaga dokładniejszego badania. Pamiątki muszą przejść specjalny proceder, który będzie w stanie zweryfikować z jakiego okresu były te leki i do kogo mogły one należeć. Eksperci zaznaczają jednak, że jest to bardzo oryginalny przedmiot, który jako eksponat na pewno wzbogaciłby którąś z wystaw.
- Leki są w fantastycznym stanie. Przetrwały całe pudełka, napisy. To wręcz niemożliwe, że po tylu latach nadal tak wyglądają. Bardzo się cieszymy, że ten eksponat trafił właśnie do nas. Musimy jednak pamiętać, że leki zanim pojawią się w muzealnych gablotach muszą przejść weryfikacje, a następnie proces przyjęcia. Wiąże się to z nadaniem darczyńcy specjalnych praw, a nam daje możliwość prezentowania tego przedmiotu – tłumaczy Aleksander Masłowski, rzecznik Muzeum II Wojny Światowej.
Jak się okazuje nietypowe znaleziska do gdańskiego muzeum trafiają bardzo często. Z ponad 4000 tysięcy eksponatów, prawie 90% to dary. Co więcej - trafiają one do muzeum nie tylko z Polski, lecz także z wielu krajów europejskich czy Stanów Zjednoczonych.
- Jednym z najbardziej ciekawych eksponatów, który trafił do nas jako dar, był krucyfiks, który w czasie wojny był pewnego rodzaju potwierdzeniem aryjskości. Należał on do żydowskiej rodziny, którą ukrywali Polacy. Krzyż miał być dla nich zabezpieczeniem i gwarantem w przypadku gdyby Niemcy wkroczyli do piwnicy, w której się ukrywali. Rodzina mająca w posiadaniu taki przedmiot automatycznie traktowana była jako chrześcijanie – dodaje Masłowski.
W Muzeum II Wojny Światowej znajdują się także bardzo osobiste pamiątki. Na wystawie można podziwiać listy, a także zabawki, które rodzice robili swoim dzieciom z resztek drewna czy gliny. Odwiedzający mogą także zobaczyć oryginalne obozowe pasiaki, które przypominają o jednej z największych zbrodni świata. Wystarczy spojrzeć.