Gdańsk. Wypadek łodzi na Motławie. Jedną z trzech ofiar kobieta w ciąży
Trwa wyjaśnianie okoliczności wypadku łodzi turystycznej na Motławie w Gdańsku, w wyniku którego zmarły trzy osoby, w tym kobieta w ciąży. W sobotę, 8 października, ok. 15 jednostka "Galar", na pokładzie której było 2 członków załogi i 12 pasażerów, płynęła rzeką na wysokości ul. Ostrów. Prawdopodobnie wskutek fal, które wytworzyły przepływające w pobliżu holowniki, wywróciła się ona do góry dnem, a wszystkie osoby wpadły do wody. Na pomoc ruszyły trzy znajdujące się nieopodal jednostki: inna łódź turystyczna, jacht i motorówka, których członkowie wyciągali z wody poszkodowanych. Wypadku łodzi na Motławie nie przeżył ok. 60-letni mężczyzna, natomiast dwie kolejne osoby, w tym kobieta w ciąży, trafiły do szpitala, gdzie ostatecznie zmarły. Według świadków turyści, którzy znaleźli się w wodze, nie mieli na sobie kamizelek ratunkowych.
Tragedia na Motławie. Sternik nie wstrzymał rejsu mimo zagrożenia?
Przez odchodzący od Motławy Kanał Kaszubski dziennie przepływa kilkadziesiąt różnych statków i motorówek, najczęściej z turystami, którzy z poziomu wody zwiedzają tereny stoczniowe. W sobotę ok. godz. 15 na popularnym szlaku wodnym, na wysokości ul. Ostrów, było co najmniej kilka jednostek. Jak informuje TVN24, jedną z nich była łódź turystyczna należąca do Holiday Boat, której załoga udzielała pomocy poszkodowanym w wypadku łodzi na Motławie. Jak twierdzi menedżerka firmy Anna Popowicz, kapitanat portu w Gdańsku informował wcześniej o pracy holowników w okolicach stoczni na Kanale Kaszubskim, dlatego w tym czasie nie powinny się tam znajdować mniejsze jednostki, w tym "Galar".
- Inne jednostki oczekiwały razem z naszą obsługą, natomiast jakaś motorówka przepłynęła w najbliższej okolicy holownika i obsługa "Galaru" zdecydowała się popłynąć również. Nie jestem osobą uprawnioną, żeby wydawać opinie w tej sprawie. Natomiast wiem, że w momencie, kiedy ten holownik pracuje, ruch na rzece jest wstrzymany. Profesjonalna obsługa moich statków w takich sytuacjach zatrzymuje się, pozwala dokończyć pracę i ten rejs delikatnie nam się przeciąga. Kwestia bezpieczeństwa jest priorytetowa - powiedziała TVN24 Popowicz.
Jak wyglądała akcja ratownicza? Dwóch ofiar wypadku na Motławie nie można było zlokalizować
Jak informuje TVN24, kobieta potwierdza, że uczestnicy wypadku łodzi na Motławie nie miały na sobie kamizelek ratunkowych. Na pokład Holiday Boat wciągnięto w sumie pięcioro poszkodowanych, w tym m.in. dwóch sterników i mężczyznę bez oznak życia. Bosman łodzi turystycznej wskoczył do wody, chwytając ledwie przytomną kobietę, którą ostatecznie udało się uratować. Przez godzinę była natomiast prowadzona reanimacja nieprzytomnego mężczyzny, ale na próżno. Kiedy służby ratunkowe dotarły na miejsce, otrzymały informację o dwóch kobietach, których nie udało się zlokalizować. Bosman, który wskoczył do wody, przekazał, że woda była na tyle zanieczyszczona, że nie był w stanie ich dostrzec.