Damian K. przyjechał do Trójmiasta z Warszawy ze swoimi młodszymi kolegami: Tomaszem B. (+30 l.), Krzysztofem R. (23 l.), Damianem G. (17 l.) i Aleksandrem G. (15 l.). Około godziny 4:00 nad ranem 8 marca mężczyźni ukradli warte 1400 złotych koło ratunkowe z molo w Gdyni Orłowie i odjechali skradzionym Volkswagenem Passatem. Zdarzenie wypatrzyli policjanci obserwujący kamery miejskiego monitoringu. Za złodziejami wysłano radiowóz. Policja próbowała zatrzymać samochód do kontroli drogowej, ale siedzący za kierownicą Damian K. nie zatrzymał się i zaczął uciekać w stronę Sopotu. Pościg nie trwał długo, bo na alei Niepodległości Volkswagen uderzył w słup trakcji trolejbusowej oraz znajdujący się za nim przystanek komunikacji miejskiej.
Zobacz także: Tragiczny wypadek w Sopocie. Nie żyją dwie osoby
Tomasz B. i Krzysztof R. zginęli na miejscu. Pozostali pasażerowie trafili do szpitala. Damian G. doznał złamania kręgosłupa. Aleksander G. złamał biodro, kości twarzoczaszki, nos i rękę, a do tej pory ma zaniki węchu oraz pamięci.
- Oskarżony nie miał prawa jazdy. Jechał z prędkością około 200 kilometrów na godzinę i był pod znacznym wpływem alkoholu - mówi Tomasz Szewczyk z Prokuratury Rejonowej w Sopocie. Badanie wykazało, że Damian K. miał w organizmie aż 1,5 promila. Mężczyzna również ucierpiał w wypadku. Złamał miednicę.
Zobacz także: Tragiczny wypadek w Sopocie. Poszkodowani uciekali przed policją!
Od wyjścia ze szpitala sprawca tragedii przebywa w areszcie. - Przyznaję się do stawianych zarzutów i odmawiam udzielenia wyjaśnień - mówił przed sądem Damian K. Wcześniej siedział już w więzieniu za liczne rozboje, kradzieże i wymuszenia.
Sąd odroczył dziś postępowanie do 2 marca.