Do tragedii doszło w czwartek nad ranem w czteropiętrowej kamienicy przy ul. Chojnickiej 14 w Starogardzie Gdańskim. Mateusz i Nikoletta mieszkali z czwórką swoich dzieci: Adasiem, Agnieszką, Laurą i urodzoną w lutym Emilką w mieszkaniu na drugim piętrze. Ogień pojawił się nagle i rozprzestrzenił się bardzo szybko zajmując drewniany strop. Rodzice próbowali ratować siebie i dzieci z pożaru, ale drogę ucieczki odcięły im płomienie. Uwięziona rodzina nie miała czym oddychać. Adaś, Laura i Emilka nie doczekali się ratunku. Udusili się.
Strażacy uratowali ich rodziców i siostrzyczkę Agnieszkę. Cała trójka ma liczne poparzenia i jest podtruta czadem. Dziewczynkę w ciężkim stanie przewieziono helikopterem do szpitala w Gdańsku.
Zobacz zdjęcia:
- Źródło ognia znajdowało się w tym mieszkaniu. Był to trudny pożar z uwagi na temperaturę i zadymienie. Zginęło troje dzieci. To chłopiec oraz dwie dziewczynki. Z budynku zostało ewakuowanych 15 osób, w tym rodzina z dziećmi - mówi Michał Swobodziński, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Staży Pożarnej w Starogardzie Gdańskim.
W akcji brało udział 10 zastępów straży pożarnej. Ugaszenie pożaru zajęło strażakom kilka godzin. Przyczyną pożaru było najprawdopodobniej zwarcie instalacji elektrycznej.
Tragedia w Starogardzie Gdańskim. Dlaczego doszło do pożaru?
- Na pewno w tej sprawie będzie powołany biegły do spraw pożarnictwa, którego opinia będzie tutaj wiążąca. Nie wykluczamy żadnej z hipotez, mogło dojść do pożaru zarówno w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej, jak i zaprószenia ognia. Ostateczną opinię wyda biegły - mówi Marcin Kunka ze starogardzkiej policji.