Powalone lasy, zerwane dachy, zniszczone sieci energetyczne, latające drzewa i wiatr o potężnej sile, który unosił w powietrze wszystko, co napotkał na swej drodze... Właśnie tak wyglądała noc z 11 na 12 sierpnia 2017 roku. W samym środku armagedonu 130 harcerzy z łódzkiego okręgu Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz ich 8 wychowawców walczyło, by doczekać do wschodu słońca. Niestety, nie wszyscy mieli to szczęście, by móc przywitać nowy dzień.
Skutki nawałnicy okazały się katastrofalne. Życie straciły dwie harcerki w wieku 13 i 14 lat. Kolejnych 38 obozowiczów wylądowało w szpitalach. Zanim jednak służbom udało się dotrzeć z pomocą, ratownicy musieli przedrzeć się przez teren naznaczony przez żywioł, niczym po apokalipsie.
Czy tej tragedii można było uniknąć? To pytanie zadają sobie nie tylko bliscy ofiar i poszkodowanych, ale również śledczy, którzy wytypowali już podejrzanych o doprowadzenie do śmierci nastolatek.
Pierwszym z oskarżonych jest były dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Chojnicach. Obecnie przebywa on na emeryturze. - Andrzej N. został oskarżony o popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązków służbowych poprzez nieprzekazanie w okresie bezpośrednio poprzedzającym zaistniałe załamanie pogodowe alertu o nadchodzącej nawałnicy na niższy szczebel zarządzania kryzysowego, który to alert został mu wcześniej podany z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku - informował przed kilkoma miesiącami Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Kolejne osoby z zarzutami to komendant obozu harcerskiego i jego zastępca. - Włodzimierz D. oraz Mateusz I. zostali oskarżeni o popełnienie przestępstwa umyślnego narażenia uczestników obozu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch dziewczyn i różnego rodzaju obrażeń ciała u kolejnych kilkudziesięciu harcerzy - tłumaczył Paweł Wnuk. Organizacja wyjazdu miała być niewłaściwa, podobnie jak prowadzona przez opiekunów akcja ewakuacyjna podczas nawałnicy.
Wobec podejrzanych nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych. Andrzej N. przyznał się do winy i grozi mu do 3 lat więzienia. Włodzimierz D. oraz Mateusz I. mogą trafić za kratki nawet na 5 lat, jednak nie przyznali się oni do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Po czasie złożyli obszerne wyjaśnienia, zaznaczając wówczas, że o nadchodzącej ulewie przeczytali sami w jednym z portali pogodowych. Proces wszystkich trzech mężczyzn rozpoczął się w czerwcu w Łodzi. Warto dodać, że prokuratura umorzyła postępowanie wobec synoptyków z IMGW, co oburzyło część poszkodowanych osób.