Oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Sopocie Lucyna Rekowska przekazała PAP, że do zdarzenia doszło w minioną niedzielę. Tuż przed północą funkcjonariusze drogówki, podczas kontroli ruchu w rejonie Alei Niepodległości i ulicy Haffnera, zauważyli przejeżdżającą karetkę. Stróże prawa mieli informacje, że może poruszać się nią kierowca bez uprawnień. - Mundurowi natychmiast ruszyli za pojazdem, a następnie dali kierującemu sygnały świetlne i dźwiękowe do zatrzymania. Siedzący za kierownicą karetki mężczyzna nie zatrzymał się, tylko przyspieszył, włączył sygnały uprzywilejowane i zaczął uciekać ulicami Gdyni, nie stosując się przy tym do sygnalizacji świetlnej - dodała Lucyna Rekowska.
W trakcie ucieczki młody kierowca nie reagował na wydawane przez policjantów sygnały do zatrzymania. Na ulicy Śląskiej w Gdyni funkcjonariusze zajechali drogę kierującemu karetką i obezwładnili 20-letniego kierowcę. Ubrany w strój ratownika medycznego tłumaczył, że nie zatrzymał się, bo jedna z dwóch pasażerek pojazdu źle się poczuła i wiózł ją do szpitala. - Dziewczyna pytana przez policjantów mówiła, że nic jej nie jest i nie potrzebuje pomocy medycznej. W trakcie kontroli mundurowi ustalili też, że pojazd jest własnością 20-latka - przekazała Lucyna Rekowska, cytowana przez Polską Agencję Prasową.
Niezatrzymanie się do kontroli, pomimo wydania sygnałów świetlnych i dźwiękowych do zatrzymania, to przestępstwo zagrożone karą do nawet pięciu lat pozbawienia wolności. 20-latek poniesie także odpowiedzialność w związku z popełnionymi wykroczeniami drogowymi.