Jak wynika z ustaleń policjantów, grupa rozprowadzała dopalacze na terenie Polski zarówno za pośrednictwem Internetu, jak i w bezpośredniej sprzedaży. Wszyscy zatrzymani zostali przewiezieni do prokuratury, gdzie 18 podejrzanych usłyszało zarzuty. Grozi im kara od 8 do 15 lat pozbawienia wolności - informują policjanci.
W akcję przeciwko grupie narkotykowej zaangażowani byli też policjanci z Trójmiasta. - Efektem pracy ponad 200 policjantów i strażników granicznych było przeszukanie kilkudziesięciu lokali i zatrzymanie 34 osób, w wieku od 18 do 46 lat, trudniących się przestępczym procederem.
Zobacz film z akcji policjantów!
W ciągu trzech dni podczas przeszukań prowadzonych na terenie całego kraju funkcjonariusze zabezpieczyli 106 kg różnego rodzaju dopalaczy pakowanych zarówno w kilogramowe paczki, jak i pojedyncze porcje. Dopalacze były przechowywane w wynajętych mieszkaniach i magazynach w Gdańsku, Gdyni, Warszawie, Grudziądzu, Kwidzynie, Jastrzębiu – Zdroju, Krakowie, Żywcu, Ujsołach oraz Zaskalu.
Psychotropy, grzyby halucynogenne i duża porcja gotówki
W trakcie przeszukiwań natrafiono też na inne "ciekawe" znaleziska.
- Policjanci zabezpieczyli też 80 litrów substancji psychotropowych, z których możliwe jest wyprodukowanie tzw. pigułki gwałtu. W domach zatrzymanych kryminalni znaleźli również 37 krzaków konopi, 150 gramów amfetaminy i kilkadziesiąt grzybków halucynogennych. Zabezpieczono również gotówkę - 460 tysięcy złotych i 9,5 tysięcy euro - wyliczają funkcjonariusze.
Na czele grupy 42-letni warszawiak?
18 zatrzymanych osób usłyszało zarzuty związane z obrotem dopalaczami bądź przygotowaniem do obrotu. Grozi za to kara do 8 lat pozbawienia wolności. Czterech mężczyzn dodatkowo usłyszało zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, za co grozi do 12 lat pozbawienia wolności.
- Wśród zatrzymanych jest kierujący grupą, któremu grozi jeszcze wyższa kara. Ten 42-letni mieszkaniec Warszawy wpadł w ręce stróżów prawa podczas transakcji. W jego samochodzie funkcjonariusze zabezpieczyli 1 kilogram dopalaczy i około 200 tys. zł - informują funkcjonariusze.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.