Młode małżeństwo połasiło się na spadek. Nie mieli żadnych skrupułów
Pan Józef mieszkał w skromnym lokalu na parterze komunalnego bloku, z ogródkiem oddzielonym od plaży zaledwie 30-metrowym pasem piasku. Choć kiedyś niewiele warte, dziś to marzenie inwestorów i osób szukających luksusowej enklawy nad Bałtykiem. Angelika i Kamil postanowili zdobyć je za wszelką cenę.
W sierpniu, para wraz z małym synem wprowadziła się do pana Józefa. Staruszek, który dwa lata wcześniej stracił ukochaną żonę, odnalazł w towarzystwie wnuczki odrobinę pocieszenia. Nie podejrzewał, że w cieniu rodzinnych chwil rozgrywa się ponury dramat. Plan mógłby uchodzić za doskonały: mąż na czatach, kochanek jako wykonawca, a Angelika w roli informatora.
W niedzielny poranek (2 lutego), gdy pan Józef udał się do kościoła, Angelika dała znak telefonicznie, że opuścił mieszkanie. W bocznej uliczce czaił się Daniel Z., gotowy do ataku. Brutalna napaść miała wyglądać na przypadkowy rabunek. Jednak cała scena została nagrana przez kamery monitoringu z pobliskiego pensjonatu, które zarejestrowały każdy szczegół zbrodni.
Zmiana wyglądu nic nie dała. Zarzuty zabójstwa, zamiast milionowego spadku
Kilka godzin po tragedii Angelika próbowała zmienić swój wygląd, farbując rude włosy na czarne. Na nic się to zdało. Policja szybko powiązała fakty, a zatrzymanie całej trójki było kwestią czasu. Zamiast milionowego spadku, Angelika, Kamil i Daniel usłyszeli zarzuty zabójstwa z premedytacją.
- Znałem go od dziecka. Dobry człowiek, cichy, skromny. Nigdy bym nie pomyślał, że własna rodzina będzie zdolna do czegoś takiego… - wspomina pana Józefa D. jego sąsiad.