Po pół roku od wystartowania z Gdańska, sztafeta właśnie przejechała przez Mongolię, a teraz rusza w kierunku zamarzniętego jeziora Bajkał. Do pokonania jest łącznie 35 tysięcy kilometrów przez 21 krajów, w deszczu, mrozie i upale. Bike Jamboree to pierwsza w historii rowerowa sztafeta dookoła świata, w którą zaangażowanych jest ponad 200 uczestników. W ciągu 2,5 roku pokonają trasę: Europa Wschodnia – Rosja – Azja - USA i Kanada - Europa Zachodnia.
Cała trasa podzielona została na 34 etapy. W każdym bierze udział inna ekipa, która musi przejechać od kilkuset do nawet 1800 km. Skład drużyn jest różny - od wieloosobowych i rodzinnych, przez grupy przyjaciół oraz ambitne duety aż po wytrwałych samotnych rowerzystów. Na końcu swojego odcinka konkretna grupa spotyka się z następną, przekazując jej rowery, sprzęt biwakowy i sztafetową pałeczkę w postaci wielkiej mapy świata z wytyczoną trasą.
>>> Zobaczcie te niezwykłe przedmioty w stylu art deco! Wszystkie zostały zrobione z bursztynu! [GALERIA]
Start i meta w Gdańsku
Pierwsi uczestnicy Bike Jamboree wystartowali pod koniec maja 2017 r. z Gdańska. - Cel jest jeden, dotrzeć na przełomie lipca i sierpnia 2019 roku na imprezę World Scout Jamboree w Wirginii Zachodniej w USA, a potem wrócić do ojczyzny. Wszystko po to, by przeżyć niezapomnianą przygodę, promować Polskę i wartości ważne ponad wszelkimi granicami geograficznymi oraz udowodnić, że skauting jest ciągle żywy – mówi Anna Śledzińska, jedna z organizatorek Bike Jamboree.
Pomysł rowerowej sztafety dookoła pojawił się zaraz po zakończeniu poprzedniej edycji, czyli siedmiomiesięcznej wyprawy z Polski do Japonii. Poszczególne etapy są zróżnicowane i wiodą przez Europę Wschodnią, Azję Centralną oraz surowe syberyjskie bezdroża Rosji, aż po położone na „krańcu świata” Jakucję i Czukotkę. W okolicach cieśniny Beringa uczestnicy będą musieli przeprawić się przez Pacyfik i kontynuować wyprawę przez Alaskę, północną Kanadę oraz zachodnią, a także centralną części Stanów Zjednoczonych. Wreszcie ze Wschodniego Wybrzeża dotrą do Zachodniej Europy, by zakończyć podróż na gdańskiej Wyspie Sobieszewskiej.
Przygoda życia!
Jeśli pogoda pozwala, uczestnicy śpią w namiotach. Czasami jednak zima jest zbyt surowa na spanie pod chmurką i wtedy trzeba szukać innego noclegu. W rosyjskiej Nikołajewce kierownik gospody zaoferował załodze nocleg, gdyż w swojej wiosce nie widział nikogo na rowerze od… 35 lat. Można też zawsze liczyć na wsparcie lokalnej Polonii. Ta szczególnie pomogła drużynom przemierzającym Syberię, a Dom Polski w Barnaul w podzięce za pomoc został mianowany honorowo "etapem 7a".
>>>Po Centrum Hewelianum oprowadza...pies. Nie jest to jednak zwykły czworonóg, ale obdarzony sztuczną inteligencją ROBOPIES [AUDIO, WIDEO]
- Sporo osób puka się z niedowierzaniem w czoło, ale po chwili zaprasza nas na poczęstunek oraz opowieści o swoim regionie. Najczęściej dominuje ciekawość, co najlepiej widać u dzieci, które często ścigają się z nami, wskakują na siodełka naszych rowerów lub z wielkim „wooow!” oglądają mapę trasy – mówi Adela Uchmańska, jedna z uczestniczek.
Każdy może pojechać w Bike Jamboree!
Jest jeszcze szansa, by dołączyć do tej niezwykłego przedsięwzięcia. - Zbieranie ekipy powinno przebiegać jak najszybciej, aby mieć parę miesięcy na przygotowania, zapoznanie się z uczestnikami, „upolowanie” tanich biletów lotniczych oraz załatwienie wszelkich papierów. Mamy szczegółowo wyznaczoną trasę, ale każda grupa ją weryfikuje, sprawdza źródła i wypytuje podróżujących po świecie rowerzystów lub mieszkańców danych miast. Jeśli trzeba, nanosi poprawki i ustala nową drogę. Ekwipunek kompletujemy razem i urządzamy burzę mózgów na temat tego, jaki sprzęt się przyda – tłumaczy Anna Śledzińska
Relację z wyprawy można śledzić na stronie http://bikejamboree.pl.