24-letni Jakub W. od zatrzymania po wypadku jest tymczasowo aresztowany. W środę prokurator Agata Gonet-Kass z Prokuratury Rejonowej w Wejherowie odczytała akt oskarżenia w tej sprawie. Mężczyzna przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, ale zdecydował się na odpowiedzi na niektóre pytania. Sędzia Paweł Kwapień odczytał wyjaśnienia 24-latka z postępowania przygotowawczego. Mężczyzna w chwili wypadku był kurierem w firmie kurierskiej. Z opinii biegłych wynika, że był trzeźwy. Jakub W. w trakcie śledztwa przyznał, że zapatrzył się na telefon, bo sprawdzał adresy, do których miał dostarczyć paczki. - W chwili wypadku sprawdzałem trasę, gdzie mam dostarczyć paczki i nie zdążyłem zareagować. Nie rozmawiałem przez telefon, a jedynie sprawdzałem trasę. Babcia uciekła z chłopcem, ale dziewczynka nie zdążyła. Nie widziałem, jakie jest światło – tłumaczył w trakcie śledztwa mężczyzna.
Pytany przez sędziego oskarżony powiedział, że bezpośrednio po wypadku podszedł do potrąconej dziewczynki i zadzwonił pod numer alarmowy. - Poinformowałem o zdarzeniu, ale później przekazałem telefon innej pani, bo nie byłem w stanie rozmawiać – mówił w sądzie Jakub W.
Oskarżony Jakub W. chciał dobrowolnie poddać się karze proponując dla siebie wyrok półtora roku bezwzględnego pozbawienia wolności, 3 lat zakazu prowadzenia pojazdów oraz 20 tys. zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych. Prokuratura nie zgodziła się na ten wniosek, bo żąda 5 lat więzienia i po 30 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziców dziewczynki. Przed sądem zeznawał ojciec zmarłej dziewczynki, który dowiedział się o wypadku od byłej teściowej. Pojechał do szpitala. - Od lekarza dowiedziałem się, że córka nie żyje – mówił ojciec zmarłej dziewczynki. Proces odroczono do 9 maja.