Sytuacja miała miejsce 22 lutego, wczesnym rankiem, jeszcze przed otwarciem ogrodu zoologicznego dla zwiedzających. Ponad trzydziestu pracowników starało się złapać uciekiniera i przywrócić go do stada. Wilk wymknął się przez naruszone ogrodzenie. Mimo godzinnej akcji, wciąż pozostawał na wolności. Zdecydowano więc o użyciu broni.
- Bardzo szybko udało się wilka zlokalizować. Personel był wyposażony w sprzęt niezbędny do odłowienia tego zwierzęcia. Ponieważ wilk pojawił się w okolicach bramy do zoo, istniało duże zagrożenie, że będzie chciał opuścić teren. Padł strzał, potem kolejny. Zwierzę zostało zabite - wyjaśniała Emilia Salach, rzecznik gdańskiego zoo, w rozmowie z Patrykiem Rosińskim, reporterem Radia ESKA. Posłuchaj:
Podobne sytuacje, w których zwierzęta znajdują się poza swoimi wybiegami, zdarzają się bardzo rzadko. Gdy jednak mają miejsce, trzeba działać według odpowiednich procedur.
- Takie przypadki zdarzają się w każdym ogrodzie zoologicznym na całym świecie. Są natomiast bardzo ścisłe procedury postępowania, które wówczas wdrażamy. Odstrzelenie zwierzęcia to absolutna ostateczność - zapewniała Emilia Salach.
Zabity wilk był jednym z trzech braci. Z tego powodu Gdański Ogród Zoologiczny nie planuje uzupełniać stada. Pozostałe zwierzęta mogłyby bowiem nie przyjąć nowego osobnika.