Jeden punkt w sześciu meczach na wiosnę i brak zwycięstwa od listopada ubiegłego roku – z tak fatalnym bilansem do spotkania ze Śląskiem przystępował zespół z Gdyni. Po sobotnim starciu z wrocławianami liczby Arki w tym sezonie wyglądają niestety jeszcze gorzej. Tylko fragmentami żółto-niebiescy byli w stanie zagrozić rywalom i przejąć inicjatywę. To przyjezdni byli jednak bardziej konkretni i skuteczniejsi.
Już na początku spotkania Arka miała szczęście, gdy sędzia po analizie VAR cofnął decyzję o rzucie karnym dla Śląska. Później skuteczne interwencje Steinboirsa zapobiegły ewentualnym golom gości. Gospodarze tymczasem nie potrafili w pierwszej połowie stworzyć dogodnej okazji do zdobycia bramki.
Początek drugiej części gry przypominał pierwsze 45 minut. Znów skutecznie i z poświęceniem bronił Steinbors. W 60. minucie Łotysz jednak skapitulował po uderzeniu Łabojki. 1:0 dla Śląska. Prawie pół godziny później Steinborsa pokonał jego rodak. Tarasovs celnie uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu Mączyńskiego i było 2:0. Wrocławianie wbili jeszcze jednego gola po kontrze, ale sędzia po skorzystaniu z VAR-u zmienił decyzję i cofnął Śląskowi trzeciego gola. Wynik 2:0 pozostał do ostatniego gwizdka.
Piłkarzom zagwizdał arbiter, zaś piłkarzom, a w szczególności trenerowi zagwizdali kibice Arki. Zbigniew Smółka zapewnił jednak, że sam z pracy w Gdyni nie zrezygnuje, a zespół poszuka przełamania we wtorek. Będzie jednak bardzo ciężko. Rywalem w derbach będzie Lechia – lider rozgrywek i drużyna, która ostatnio bez większych problemów radzi sobie w meczach z Arką. Przyparty do muru zespól z Gdyni może jednak sprawić niespodziankę.
Arka Gdynia – Śląsk Wrocław 0:2 (60’ Łabojko, 88’ Tarasovs)
Arka : Steinbors – Marciniak, Olczyk (66’ Zbozień), Maghoma, Marić, Nalepa, Deja (66’ Siemaszko), Vejinović, Janota, Jankowski (89’ Stępień), Kolew
Śląsk: Słowik – Celeban, Golla, Hołownia, Cotra, Mączyński, Gąska (78’ Musonda), Chrapek (86’ Tarasovs), Pich, Łabojko, Robak (90’ Piech)