Dominik to syn Przemysława, który zmarł w styczniu 2017 roku. Młody mężczyzna nie pogodził się ze śmiercią ojca. Wnuk Lecha Wałęsy 25 lutego 2018 roku, upił się wiśniówką, po czym ruszył Volkswagenem Golfem po pizzę na gdańską Orunię. Jechał zygzakiem, często myląc jezdnię z chodnikiem. Uderzał w prawidłowo zaparkowane auta. Policja złapała go na przystanku autobusowym, kiedy porzucił swoje auto. Miał w organizmie 1,88 promila alkoholu. Szarpał się z funkcjonariuszami, grożąc im wpływowym dziadkiem.
Dominik W. trafił do aresztu. Groziło mu 12 lat więzienia, ale w kwietniu 2019 roku Sąd Rejonowy skazał go na 2 lata i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Obrońcy wnieśli odwołanie, prosząc o łagodniejszy wymiar kary, a prokuratura zarządała 5 lat więzienia. W poniedziałek (3 lutego 2020 roku) Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
- To nie jest kara łagodna, wbrew twierdzeniom prokuratora, ale nie jeż też karą rażąco surową, jak wskazują na to obrońcy. Kara dwóch lat i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności jest jak najbardziej sprawiedliwa. To kara bezwzględna i oskarżony będzie musiał ją odbyć - uzasadniał wyrok Marek Skwarcow, sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku. Dominika W. nie było na sali rozpraw.
To nie koniec problemów mężczyzny, który już w środę usłyszy wyrok w sprawie zranienia nożem swojej konkubiny, Adeliny S.