Gdynia. Wolontariuszka Hospicjum im. św. Wawrzyńca w Gdyni przerwała milczenie
Wybuchł gigantyczny skandal wokół Hospicjum im. św. Wawrzyńca w Gdyni, którego dyrektorem jest ks. Grzegorz Miloch. Od lipca ubiegłego roku trwa śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Pucku - na razie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie, jednak to bardzo szybko może się zmienić.
Coraz więcej byłych współpracowników księdza Milocha przerywa milczenie. Niedawno "Fakt" rozmawiał z jedną z osób z najbliższego środowiska duchownego. Zarzuciła ona wyprowadzenie pieniędzy z fundacji, nepotyzm oraz pozostawanie w związku z kobietą, z którą ma nastoletnią córkę.
W rozmowie z "Radiem Zet" kolejna współpracowniczka księdza dyrektora zabrała głos. Opowiedziała o niemoralnej propozycji, którą jej złożył.
- Całe lata zbierałam pieniądze w różnych zbiórkach i na różne cele. Odeszłam dopiero, gdy ksiądz Miloch złożył mi niemoralną propozycję korupcyjną. W innych organizacjach, z którymi współpracowałam, nie było nigdy żadnych problemów z uzyskaniem odpowiedzi na każde pytania, a tu ksiądz wszystko utrzymuje w tajemnicy. Tak bardzo zależało mu na pieniądzach, że gdy wychodziłam rzucił desperacko „5, 10, 15 proc.? Dogadamy się” - opowiedziała dziennikarzom "Radia Zet" współpracowniczka hospicjum w Gdyni. - Ze łzami w oczach powiedziałam mu wtedy, że jeszcze się wahałam, ze względu na dobro dzieci, ale po zaproponowaniu mi tak nieuczciwego układu, nie chcę mieć już z nim nic wspólnego.
Kobieta zapewniła, że jest gotowa zeznawać. Ksiądz pytany przez dziennikarzy o całą sytuację zaprzecza i grozi pozwami. Nie w smak mu jest zainteresowanie mediów nieprawidłowościami, które bada prokuratura.
Komentarz prokuratury o dochodzeniu w sprawie Hospicjum im. św. Wawrzyńca w Gdyni
"Postępowanie toczy się w sprawie, nie przeciwko komukolwiek. Nikomu do tej pory nie przedstawiono zarzutów dotyczących ewentualnych nieprawidłowości przy rozliczaniu darowizn na rzecz hospicjum. (...) Mogę jedynie potwierdzić, że niewątpliwie jedną z osób, której mogą ewentualnie zostać przedstawione zarzuty, jest dyrektor hospicjum" - przekazał Jacek Chmielewski, szef Prokuratury Rejonowej w Pucku. Dodał, że sprawa jest rozwojowa i w ciągu miesiąca śledczy zdecydują, czy przedstawić komukolwiek zarzuty.