Zabójstwo w Sopocie. Nie żyje 23-letni Kuba
Sprawa mordu na peronie dworca w Sopocie poruszyła nie tylko mieszkańców województwa pomorskiego. 17 sierpnia 2024 roku Jakub Siemiątkowski wracał z turnieju tenisa. W Sopocie spotkał się z przyjaciółmi. Nikt nie mógł przypuszczać, że dojdzie do tragedii. - W toku przeprowadzonego śledztwa ustalono, że pokrzywdzony został zepchnięty przez Maksymiliana S. z peronu wprost pod koła nadjeżdżającego pociągu Intercity PKP wskutek czego poniósł śmierć - informuje prokurator Mariusz Duszyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dalszy ciąg materiału znajduje się pod galerią ze zdjęciami, związanymi z tematem.
Maksymilian S. nie przyznaje się do winy
Maksymilian S. podczas zdarzenia był pijany - po zatrzymaniu okazało się, że miał 1,8 promila alkoholu. W chwili zatrzymania był agresywny i został obezwładniony przez strażaków, którzy pierwsi byli na miejscu tragedii. Prokurator oskarżył młodego mężczyznę o zabójstwo w zamiarze bezpośrednim i posiadanie środków odurzających.
Maksymilian S. przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zbrodni zabójstwa, a w złożonych wyjaśnieniach podał, że nie miał zamiaru pozbawić życia pokrzywdzonego. Natomiast oskarżony przyznał się do posiadania środków odurzających - wyjaśnia prokurator Duszyński.
Podejrzanemu o zabójstwo w Sopocie grozi dożywocie
28 lutego do Sądu Okręgowego w Gdańsku trafił akt oskarżenia w opisywanej sprawie. Maksymilianowi S. grozi dożywocie. - Wobec oskarżonego od 17 sierpnia 2024 r., tj. od dnia zatrzymania, stosowany jest środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania - podsumowuje prokurator Duszyński. Już na wstępnym etapie śledztwa obrońca Maksymiliana S. wskazywał, że chce zmiany kwalifikacji czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci i sugerował zażalenie na decyzję o tymczasowym aresztowaniu.
Do sprawy wrócimy w trójmiejskim oddziale "Super Expressu".
