Zwłoki Krzysztofa C. z Rybna ujawniono 21 kwietnia 2024 roku w garażu na terenie miejscowości Płaczewo. Okoliczności tej potwornej zbrodni przerażają nawet ludzi o mocnych nerwach. Sprawcy nie dość, że w brutalny sposób zamordowali ofiarę, to jeszcze zalali ciało betonem i ukryli. Nasz reporter ustalił, że aby wyciągnąć ciało, służby musiały skuć beton przy pomocy specjalistycznego sprzętu. Do sprawy zatrzymanych zostało aż 7 osób w wieku od 17 do 49 lat. Wśród nich był Arkadiusz K., jego teściowa i partnerka, matka pięciorga małych dzieci. 29-letnia partnerka Arkadiusza K. warunkowo nie została aresztowana, jednak ma policyjny dozór i zakaz opuszczania kraju. Dlaczego ktokolwiek miałby się posunąć do takiego czynu? Dalszy ciąg materiału znajdziecie pod galerią ze zdjęciami.
Przerażający mord pod Wejherowem. Kiedy betonowali Krzysztofa, ona nosiła im kawę
Morderstwo pod Wejherowem. Zamordowali Krzysztofa dla kredytu?!
Dziennikarz "Super Expressu" pojechał na miejsce zbrodni i rozmawiał z okolicznymi mieszkańcami. Dowiedział się, że zamordowany 36-latek niedługo przed makabrą dostał wypłatę, w sumie ponad 5 tysięcy złotych. Brał udział w imprezie z grupką znajomych. W okolicy ludzie ci nie mają zbyt dobrej opinii, kojarzeni są z zażywaniem narkotyków. Bardzo zainteresowała ich wypłata 36-latka. Co więcej, chcieli oni wyłudzić kredyt w kwocie kilkudziesięciu tysięcy złotych na nazwisko mężczyzny. Krzysztof nie zgodził się na to. Uczestnicy imprezy mieli być na tyle wściekli, że zaczęli okładać 36-latka. Finał był najgorszy z możliwych. Niestety, to nie wszystko, co w tej sprawie przeraża przeciętnego człowieka.
- W sprawie zarzuty usłyszało łącznie 7 osób, w tym zarzut zabójstwa wspólnie i w porozumieniu pięciu mężczyzn w wieku 17, 19, 23, 34 oraz 40 lat. Dwóm kobietom w wieku 29 i 48 lat zarzucono utrudnianie postępowania karnego poprzez udzielenie pomocy sprawcom zabójstwa w zacieraniu śladów oraz ukryciu zwłok. 6 osób podejrzanych przebywa w areszcie - przekazała nam prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Sąsiedzi i znajomi zatrzymanych osób są zbulwersowani całą sprawą. Boją się nawet spoglądać w kierunku garażu, gdzie dokonano makabrycznego odkrycia. - Powinna siedzieć razem z nimi, bo widziała wszystko - przyznali bez ogródek sąsiedzi. - To upiorna rodzinka, najpierw wykopali dół, później wymieszali beton w taczce i zalali tego nieszczęśnika - powiedziała naszemu reporterowi sąsiadka.
Zabójstwo pod Wejherowem i zmiana w śledztwie
Sąsiedzi nie zostawiają na zatrzymanych suchej nitki. - Ta żonka Areczka kawki im i piwko nosiła do tego garażu, śmiali się i popijali jakby nigdy nic, a on tam leżał. Nikt nie wiedział, co się stało, dopiero gdy pojawiła się policja - opowiadała sąsiadka w rozmowie z "Super Expressem".
Rzeczniczka gdańskiej prokuratury podkreśliła, że w śledztwie w dalszym ciągu trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia wszelkich okoliczności zdarzeń. Sprawa jest skomplikowana, więc z pewnością jeszcze trochę potrwa. Wiemy na pewno, że nastąpiła ważna zmiana.
- Decyzją Prokuratora Okręgowego w Gdańsku śledztwo Prokuratury Rejonowej w Wejherowie w sprawie zabójstwa 36 letniego mężczyzny zostało przejęte do dalszego prowadzenia do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku - poinformowała prokurator Wawryniuk. Do kolejnych ustaleń w tej sprawie będziemy wracać w naszym serwisie. Podejrzanym o zabójstwo grozi nawet dożywocie.