Do ataku na Pawła Adamowicza doszło ponad roku temu, 13 stycznia. Stefan W. wszedł na scenę koncertu "Gdańsk dla Orkiestry" przy Złotej Bramie, by chwilę po "światełku do nieba" zadać prezydentowi Gdańska śmiertelne ciosy nożem. Sprawca jest obecnie poddawany kolejnemu badaniu poczytalności z udziałem psychiatrów. Niedawno wyrok usłyszał natomiast przedstawiciel ochrony, o czym więcej przeczytasz w artykule Kłamał w sprawie zabójstwa Adamowicza. Nie uniknie kary [NOWE FAKTY]. Tymczasem wczoraj siedmiu osobom przedstawiono kolejne zarzuty w związku z zabezpieczeniem imprezy. Dwaj policjanci i urzędnik GZDiZ będą odpowiadać za narażenie uczestników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także niedopełnienie obowiązków służbowych. Pozostali (przedstawiciele Regionalnego Centrum Wolontariatu oraz pracownicy agencji ochrony) są oskarżeni o narażenie uczestników koncertu na bezpośrednie niebezpieczeństwo. Podejrzanym grozi nawet pięcioletnia odsiadka [CZYTAJ WIĘCEJ].
Na odpowiedź Jerzego Owsiaka nie trzeba było długo czekać. W długim Facebookowym wpisie początkowo skupił się on na podkreśleniu, że "duch w narodzie nie zginął", mimo ubiegłorocznej tragedii na scenie w Gdańsku. Szef WOŚP bronił też osób organizujących poszczególne wydarzenia, również w 2020 roku. - Odbyło się jeszcze więcej koncertów i jeszcze więcej ludzi w czasie finałowej niedzieli pokazało ducha wspólnoty i chęć pomagania potrzebującym - napisał Owsiak. Dodał, że "morderca Prezydenta Gdańska nie zdołał zatrzymać ludzkiej energii".
W dalszej części wpisu ton jest już zupełnie inny. - Nie można na tej jednej tragedii zbudować żadnego stereotypu, żadnej prawidłowości, żadnej statystyki, która choć na moment mogłaby skutkować wnioskiem, że te imprezy są niebezpieczne. Niestety, po dzisiejszych zarzutach ze strony prokuratury obawiam się, że wniosek taki będzie postawiony i skierowany w stronę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Finał WOŚP za chwilę stanie się imprezą niebezpieczną odgórnie, urzędowo (jak chociażby Pol'and'Rock Festival, od 4 lat mający nieuzasadniony status podwyższonego ryzyka), a nawet nie zdziwiłbym się, gdyby miały pojawić się osobne regulacje w przepisach o imprezach masowych - czytamy we wpisie prezesa WOŚP.
Najbardziej odważne tezy znajdujemy dalej. Jerzy Owsiak twierdzi bowiem, że "skoro dopiero po 408 dniach prokuratura stawia takie zarzuty, to moim zdaniem może to oznaczać, że są one wyłącznie natury politycznej, a może nawet przedwyborczej, i że tak jak to robią niektórzy z telewizji państwowej - ma to na celu tylko zdyskredytowanie organizatora Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. A tym głównym organizatorem jesteśmy my, 4-osobowy zarząd Fundacji i 50-osobowa ekipa pracująca tu, na miejscu".
Pomysłodawca WOŚP podkreślił również, że inspiratorzy przedsięwzięcia nie są informowani o kolejnych etapach śledztwa ws. zabójstwa Pawła Adamowicza.
Pełną treść oświadczenia Jerzego Owsiaka załączamy poniżej...