Było im za ciasno, więc postanowili zabić dziadka
Reporter "Super Expressu" udał się do Brzeźna, gdzie żył 78-letni Józef D. Od sierpnia 2024 r. mieszkał tam z wnuczką, 25-letnią Andżeliką N. oraz rok starszym mężem Kamilem i ich córką. Był to budynek wielorodzinny nad Bałtykiem, z okna widać plażę. Niestety, pan Józef już jej nie zobaczy, ponieważ padł ofiarą okrutnej intrygi swojej wnuczki, jej męża oraz kochanka.
Józef D. został zaatakowany w niedzielę (2 lutego) około godz. 6 rano przy ul. Młodzieży Polskiej w Brzeźnie. Niedaleko znajduje się kościół pw. św. Antoniego, do którego szedł pokrzywdzony. Zbrodni miał dokonać Dawid Z., który podbiegł do idącego ulicą senior i zadał kilkanaście uderzeń tłuczkiem do mięsa w okolice głowy i twarzy. Pokrzywdzony został powalony na ziemię. Zbrodnię zaplanowali wszyscy i odpowiedzą za nią przed sądem. Grozi im dożywocie. A wszystko dlatego, że Andżelice N. i jej mężowi przeszkadzała obecność dziadka w małym mieszkaniu.
Znajomi wspominają pana Józefa. "Wspaniały, pogodny człowiek"
Pana Józefa sąsiedzi wspominają bardzo dobrze. - Do rany przyłóż - mówi o nim jeden z sąsiadów. - To był wspaniały człowiek, hodował chryzantemy, chodziliśmy razem do kościoła. Był bardzo pogodny, nawet gdy dwa lata temu zmarła mu żona - dodaje w rozmowie z "Super Expressem" pani Jadwiga, znajoma Józefa D. - Biedak szedł do kościoła i zginął. Aż płakać się chce, co z tymi ludźmi się dzieje - mówi nam załamana pani Jadwiga.