Robert G. w minioną niedzielę (12 września) zamordował swoją partnerkę Paulinę A. na oczach dwójki malutkich dzieci. Zabójca nożami zadał ukochanej kilkadziesiąt ciosów, najwięcej w głowę, szyję i twarz. - Kiedyś widywał się z moim wnukiem, który teraz jest w Anglii. Sobie posiedzieli, pograli w coś - wspominała pani Maria, która mieszka nieopodal miejsca zbrodni. - Ostatnio nawet osobiście z nim rozmawiałam, bo chciałam od niego kawałek rabarbaru z korzeniem. Raz mówił, że jedzie do pracy, to jakiś remont robił, bo mieli dom sprzedać - dodała sąsiadka. - Jak Robert tu przychodził, kiedy wnuk był jeszcze w Polsce, nie widziałam, żeby rozrabiali. Jak poszli sobie gdzieś na dyskotekę, to nie wiem, co się z nimi działo - mówiła pani Maria. Od innej sąsiadki usłyszeliśmy więcej wstrząsających szczegółów niedzielnej zbrodni. - On podobno miał schizofrenię, jak jego ojciec, no i ostatnio nie brał leków - zaznaczyła kobieta. - Podobno wcześniej latał tutaj z maczetą, ale ja tego nie widziałam, koleżanka widziała - dodała mieszkanka Zielonego Trójkąta w Gdańsku, gdzie doszło do tragedii. Robert G. miał siedzieć jakiś czas w więzieniu. Odsiadywał wyrok za posiadanie narkotyków. Również w dniu morderstwa mógł być pod wpływem środków odurzających. - Zachowywał się, jakby był na jakichś prochach. We czwórkę nie mogli go obezwładnić - opowiadała naszemu korespondentowi sąsiadka zamordowanej Pauliny A. - Było słychać krzyki. Myślałam, że chłopy będą się tłuc. A tu taka tragedia. Całą niedzielę nie mogłam spać. [...] Podobno te dzieci, jak już leżała zabita, siedziały koło niej przytulone - usłyszeliśmy od jednej z poruszonych kobiet.
- Związek ich miał problemy. Przez dwa lata Paulina mieszkała z rodziną. Potem on przyszedł z bukietem kwiatów i wrócili do siebie - powiedziała Super Expressowi sąsiadka mamy śp. Pauliny. - Jak taka fajna i miła dziewczyna mogła pokochać taką bestię? - dodała.
Śledztwo w sprawie brutalnego zabójstwa przy ulicy Zielony Trójkąt prowadzą mundurowi Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku pod nadzorem prokuratora. Mieszkańcy osiedla, na którym doszło do masakry, nie mają wątpliwości, że morderca zasłużył na surową karę. - W więzieniu powinien dostać wpier*** - zamknęła temat jedna z sąsiadek Roberta G.