To jedno z największych lokalnych zagrożeń ekologicznych – Zatoka Gdańska jest od kilkudziesięciu lat dosłownie naszpikowana wojennymi pozostałościami po uzbrojeniu oraz resztkami zatopionych statków i okrętów. Pod wpływem słonej wody część z nich stopniowo koroduje, a ewentualne przepuszczanie niebezpiecznych substancji grozi poważnym skażeniem akwenu. Niektóre z powojennych „pamiątek” nie zostały też jeszcze dokładnie rozpoznane, stąd np. pojawiające się regularnie akcje neutralizacji niewybuchów pod wodą (m.in. ważącej około tony niemieckiej miny w czerwcu 2020 roku). Regularnie nasila się też publiczna debata na temat tego, jak poradzić sobie z podwodnymi skutkami II wojny światowej, zanim dojdzie do katastrofy ekologicznej.
W ciągu najbliższego roku dojdzie do dokładnego przebadania morskiego dna, które pomoże poszukać skutecznych rozwiązań. Tematem zajmie się Urząd Morski w Gdyni. Instytucja podpisała już cztery umowy dotyczące badań w pobliżu wybrzeża, a wszystkie prace będą warte prawie 150 milionów złotych. Wskazany do badań obszar to aż 900 kilometrów kwadratowych powierzchni. Czemu szczególnie przyjrzą się podmioty, które zawarły umowy z Urzędem Morskim? To poszukiwania m.in. wraków, bojowych środków trujących, przedmiotów wybuchowych i niebezpiecznych, amunicji czy bomb. Mowa przede wszystkim o czterech kluczowych miejscach na Bałtyku:
- wraku tankowca „Franken”, który w momencie zatopienia mógł być wypełniony paliwem (wrak znajduje się kilka mil morskich od Helu)
- tzw. Głębi Gdańskiej, której głębokość sięga do 118 metrów (potencjalne miejsce zalegania broni)
- tzw. Rynny Słupskiej (potencjalne miejsce zalegania broni)
- wraku niemieckiego statku „Stuttgart”, wypełnionego w momencie zatopienia tonami paliwa ciężkiego (wrak znajduje się w pobliżu gdyńskich Babich Dołów oraz Oksywia).

W tych lokalizacjach specjaliści zajmą się tzw. hydrograficznym rozpoznaniem rejonów dna, pobiorą też próbki gruntu i wody, które pomogą wskazać, jakie substancje zanieczyszczają morskie dno. Zostanie też określone położenie niebezpiecznych obiektów i powstanie ich wykaz, a także szacowane ryzyka. Na tej podstawie powstanie z kolei szczegółowy raport o stanie środowiska morskiego i konkretny plan neutralizacji zagrożeń.
„Stuttgart”, czyli zagrożenie bliższe Gdyni
W przypadku Gdyni szczególnie ważne będzie przebadanie okolic wraku statku „Stuttgart”, którym zajmie się Grupa GeoFusion. To niemiecki statek pasażerski, który podczas II wojny światowej pełnił funkcję szpitalną i był wykorzystywany w gdyńskim porcie przez Kriegsmarine. Jednostka została w 1943 roku zbombardowana przez aliantów, po czym wskutek pożaru zatopiono ją w zatoce, wyprowadzając ją bliżej Oksywia. Różne źródła mówią o tym, że w momencie zatopienia zbiorniki statku były wypełnione paliwem ciężkim, które zalało morskie dno. Resztki wraku zalegają do dziś na głębokości około 20 metrów.

i
Pozostałą częścią badań zajmie się konsorcjum złożone z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni, Akademii Marynarki Wojennej oraz firmy Mewo SA. Jak poinformował Urząd Morski w Gdyni, zadanie o nazwie „Rozpoznanie i ewentualna neutralizacja materiałów niebezpiecznych zalegających na dnie Morza Bałtyckiego w wybranych lokalizacjach” jest realizowane w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności, Komponent B3.2.1 – „Inwestycje w neutralizację zagrożeń oraz odnowę wielkoobszarowych terenów zdegradowanych i Morza Bałtyckiego”. Projekt został dofinansowany przez Centrum Unijnych Projektów Transportowych.