Makabryczna zbrodnia, pięć osób z zarzutami
Prokuratura Rejonowa w Wejherowie nadzoruje śledztwo w sprawie zabójstwa 36-letniego mężczyzny. Zwłoki Krzysztofa zostały znalezione w niedzielę (21 kwietnia) w garażu w miejscowości Płaczewo, ukryte w dole zalanym betonem.
W sprawie prowadzono intensywne czynności i ustalono, że pokrzywdzony w nocy z 11 na 12 kwietnia 2024r. uczestniczył w imprezie ze znajomymi. Doszło do sprzeczki, w trakcie której pokrzywdzony został dotkliwie pobity. Zwłoki pokrzywdzonego zostały przewiezione do Płaczewa i ukryte w wykopanym w garażu dole, a następnie zalane betonem.
W sprawie pięć osób usłyszało zarzuty, a sąd w przychylił się do wniosku Prokuratury Okręgowej w Gdańsku o tymczasowe aresztowanie ich. To czterej mężczyźni w wieku 17, 23, 34 oraz 40 lat, przy czym 34 latek zarzuconego mu przestępstwa dopuścił się w warunkach recydywy; a także 48-letnia kobieta, która miała pomóc zatuszować zbrodnię.
Szokujące szczegóły śmierci Krzysztofa. Zabili dla kredytu?!
Nasz reporter udał się na miejsce tragedii i dotarł do nowych ustaleń w sprawie. Zamordowany 36-latek niedługo przed makabrą dostał wypłatę, w sumie ponad 5 tysięcy złotych. Brał udział w imprezie z grupką znajomych. W okolicy ludzie ci nie mają zbyt dobrej opinii, kojarzeni są z zażywaniem narkotyków. Bardzo zainteresowała ich wypłata 36-latka. Co więcej, chcieli oni wyłudzić kredyt w kwocie kilkudziesięciu tysięcy złotych na nazwisko mężczyzny. Krzysztof nie zgodził się na to. Uczestnicy imprezy mieli być na tyle wściekli, że zaczęli okładać 36-latka. Zwłoki mieli przewieźć kilkanaście kilometrów z Czymanowa do Płaczewa, a tam zakopać i przysypać wapnem. Oprawcy mieli być względem 36-latka na tyle brutalni, że podczas identyfikacji zwłok rodzina mężczyzny była zdruzgotana skalą jego obrażeń.
Zniknięcie Krzysztofa zaniepokoiło jego znajomych z pracy. 12 kwietnia 36-latek nie pojawił się w pracy, gdzie układał bruk. Szukała go też rodzina, powiadomiona przez szefa Krzysztofa o jego nieobecności w pracy. W końcu zawiadomiono policję o zaginięciu. Policjanci 21 kwietnia wytypowali i odnaleźli miejsce makabrycznej zbrodni. Trzeba było rozkuć podłogę, aby dotrzeć do ciała. Pomóc w rozwikłaniu tego, gdzie jest 36-latek miały m.in. słowa sąsiadki, która widziała jak grupka osób "wynosiła coś ciężkiego z samochodu". Przy Krzysztofie w chwili makabrycznego odkrycia nie było żadnych dokumentów.
Mieszkańcy Płaczewa, gdzie dokonano makabrycznego odkrycia, boją się przechodzić obok garażu, gdzie znaleziono zwłoki 36-latka. W poniższej galerii zdjęcia z miejsca tragedii.