Polscy żołnierzy bezprawnie zatrzymali fotografa. Zapadł wyrok
10 tys. zł otrzyma od Skarbu Państwa fotograf Maciej Moskwa, który został bezprawnie zatrzymany przez polskich żołnierzy w miejscowości Wiejki na Podlasiu, w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. Mieszkaniec Trójmiasta pojechał tam dokumentować przebieg kryzysu migracyjnego, ale on i jego kolega zostali zatrzymani na drodze gminnej, tj. poza strefą stanu wyjątkowego, przez żołnierzy 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Obaj poszkodowani zostali skuci kajdankami, słuchając wulgaryzmów i patrząc, jak mundurowi przeszukują ich samochód i zawartość aparatów.
Batalia sądowa o sprawiedliwość trwała przez kolejne 4 lata, choć w pierwszej instancji mężczyzna otrzymał 15 tys. zł zadośćuczynienia. Kwota została jednak zmniejszona przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku, który uznał, że może być ona oceniana "jako powodująca nadmierne wzbogacenie".
- Opowiem o tym swoim nadmiernym wzbogaceniu. Na przestrzeni 4 lat wydawałem siano na: pomoc psychologiczną, wyjazdy do Białegostoku do Sądu, do biegłych psychiatrów, noclegi tamże, bo wszystkie te wizyty i rozprawy były w godzinach porannych. Płaciłem sobie za nie sam. W międzyczasie tracę zlecenia z tytułu bycia „problemowym” fotoreporterem, o tym dowiaduję się zakulisowo w ramach sugestii, mrugnięcia okiem, że nie jest dobrze ta sytuacja widziana u partnerów podmiotu, z którym współpracowałem. 4 lata poczucia bezsilności, 4 lata świadomości że żołnierze z Wojska Polskiego i ich koledzy z Polskiej Policji, którzy na miejscu zdarzenia zmawiali się z agresorami są bezkarni. Najważniejsze jednak jest to, że wyrok jest prawomocny. Nie poddałem się jako obywatel, nie poddałem jako fotoreporter, dziś kolega dziennikarz zapytał mnie czy było warto. Było warto - pisze fotograf na swoim profilu facebookowym.
Moskwa krytycznie o zachowaniu żołnierzy i policjantów
Dziękując za pomoc osobom, które reprezentowały go przed sądem pro publico bono, Moskwa nie szczędzi gorzkich słów pod adresem żołnierzy, twierdząc, że to on jest patriotą, a nie oni. Jak dodaje, na miejscu zdarzenia nie mógł również liczyć na pomoc policji, zarzucając zresztą przedstawicielom obu służb mundurowych celowe działanie.
- Czas są ciężkie, ale nie najcięższe. Jeśli w takiej sytuacji partaczy się robotę, to nie chcę wiedzieć co by było, gdyby tych żołnierzy i policjantów postawiono przeciwko komuś realnie groźnemu. Noszenie munduru to odpowiedzialność. Tamtego dnia w Wiejkach, żołnierze Wojska Polskiego, którzy przyrzekają strzec Konstytucji i honoru, zhańbili siebie i mundur. Konstytucja gwarantuje wolność i ochronę mediów. Ludzie, których tam spotkaliśmy wiedzieli że łamią prawo, ale poczucie władzy i przekonanie o bezkarności wzięło u nich górę nad przysięgą, którą złożyli - pisze Moskwa.
Jak przekazał fotograf, to jeszcze nie koniec sprawy, bo będzie teraz walczył o sprawiedliwość przed jednym z sądów wojskowych.
