Zuzanna urodziła się z brakiem przegrody międzyprzedsionkowej w sercu. Mimo młodego wieku, nastolatka przeszła już cztery poważne operacje serca. Pierwszą odbyła, mając zaledwie dwa miesiące. Niedawno Zuza znów poczuła się bardzo źle. Dziewczyna traciła wagę, nie mogła chodzić do szkoły, a kłopoty sprawiało nawet wchodzenie po schodach czy dłuższy spacer. Gdańszczance groziło śmiertelne niebezpieczeństwo. Okazało się, że w sercu Zuzy doszło do dużej niedomykalności, spowodowanej tzw. przeciekiem okołozastawkowym. Zastawka biologiczna, w miarę upływu lat, ulega degeneracji. Wystąpiło postępujące pogrubianie się płatków, odkładanie w nich soli wapnia, co w efekcie prowadzi do ich usztywnienia i ograniczenia ruchomości. Ta dysfunkcja skończyła się w przypadku Zuzy całkowitym zamknięciem światła zastawki, czyli brakiem możliwości prawidłowego przepływu krwi. Ratunkiem była operacja, której podjęli się lekarze z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Zespół sercowy (Heart Team UCK), który ratował nastolatkę, został złożony z kardiochirurgów, kardiologów (dziecięcych i dorosłych) oraz specjalistów diagnostyki obrazowej.
- Zaproponowałem rozwiązanie „zastawka w zastawkę” (ang. valve in valve). Polega ono na tym, że mało inwazyjnie, przezcewnikowo, implantuje się nową protezę w uprzednio wstawioną, zdegenerowaną zastawkę mitralną. Wierzymy, że uzyskamy przynajmniej częściowy regres tego wszystkiego, co wydarzyło się w ostatnich latach w krążeniu płucnym. Wówczas, w znacznie większym komforcie hemodynamicznym, tę zastawkę zoperujemy. Oczywiście, będzie możliwe przeprowadzenie operacji klasycznej za kilka lat ze znacznie mniejszym ryzykiem operacyjnym - mówi dr hab. n. med. Dariusz Jagielak z Kliniki Kardiochirurgii i Chirurgii Naczyniowej UCK, który przeprowadził zabieg.
Operacje wspomnianą metodą przeprowadza się bez użycia krążenia pozaustrojowego, z bardzo małego dostępu z lewej strony klatki piersiowej, w okolicy koniuszka serca. Operacja na szczęście się udała. Zuza już półtora tygodnia po wyjściu ze szpitala poszła do szkoły.
- Zastawka wszczepiona podjęła całkowicie funkcję, była szczelna, a jej wielkość prawidłowo dobrana. Po kontroli wiemy, że wszystkie parametry u nastolatki się poprawiły - mówi prof. Marcin Fijałkowski.