Była niedziela, 8 maja. Strażnicy miejscy właśnie patrolowali Wybrzeże Helskie w okolicach mostu Gdańskiego. Nagle, około godz. 13, tuż obok nich zatrzymał się volkswagen, z którego pośpiesznie wysiadła młoda kobieta. Przerażona krzyczała, że jej półtoraroczne dziecko nie oddycha. Strażnicy natychmiast ruszyli sprawdzić, co się dzieje. Mundurowi stwierdzili, że maluch prawdopodobnie czymś się zakrztusił.
Przeczytaj też: Szok! Zabójca po 18 latach przyznał się do zbrodni. Sam zgłosił się na policję
Sytuacja była niezwykle poważna. Liczyła się każda sekunda, by uratować życie dziecka. Gdy jeden z funkcjonariuszy wzywał na pomoc karetkę pogotowia, do drugiego podbiegł mężczyzna, który powiedział, że jest ratownikiem medycznym. Szybko ruszył na ratunek dziecku i ułożył je na ręce głową do dołu. Pomogło. Maluch zaczął oddychać.
- Po kilku minutach, podczas których strażnicy monitorowali stan dziecka, na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe. Pół godziny później maluch został zabrany do szpitala – przekazała Straż Miejska.