12-letni Tymon zginął tuż przed swoimi urodzinami. Potrącił go pijany 26-latek. Ojciec kierowcy zabrał głos po tragedii
Ta dramatyczna w skutkach kolizja, która wydarzyła się w piątek, 5 lipca, wstrząsnęła mieszkańcami Borzęcina Dużego (woj. mazowieckie). Pijany 26-latek jechał pożyczonym BMW w stronę Ożarowa Mazowieckiego. Podczas wyprzedzania stracił panowanie nad autem i wjechał w dwóch rowerzystów, którzy znajdowali się na chodniku. Siła uderzenia była tak duża, że chłopcy wylecieli w powietrze. Tego wypadku nie przeżył 12-letni Tymon. Jego rówieśnik trafił do szpitala - życiu chłopca nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak się okazało, 26-letni kierowca miał prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna został zatrzymany i po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut spowodowania wypadku śmiertelnego przez osobę kierującą pojazdem pod wpływem alkoholu. Sąd w Pruszkowie zastosował wobec niego trzymiesięczny, tymczasowy areszt. Teraz w głos w sprawie tragedii zabrał ojciec 26-letniego kierowcy BMW, pan Sławomir.
- Niech mi pan uwierzy, sam jestem w szoku i nie jestem w stanie zrozumieć, co się stało - powiedział w rozmowie z WP ojciec zatrzymanego 26-latka.
- Mój syn tego dnia jeszcze rano był w pracy, potem wrócił na chwilę do domu. Jak znowu wyszedł, to już go nie widziałem. O wszystkim dowiedziałem się dopiero po wypadku. Jestem w wielkim szoku. To ogromna tragedia dla tych chłopców, dla ich rodzin. Mój młodszy syn jest z tej samej klasy, co oni. Naprawdę, do mnie nie dociera to, co się stało - powiedział WP pan Sławomir.
Sam 26-latek podczas przesłuchania w prokuraturze nie wyjaśnił, co spowodowało, że wsiadł za kierownicą pod wpływem alkoholu.
− Ja powiem więcej. Nawet w jego relacji nie pojawiły się niestety żal i skrucha − podsumował prok. Krzysztof Sakowski z Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie.
GALERIA. 12-latek zginął w wypadku w Borzęcinie. Kierowca BMW trafił do aresztu. Zobacz zdjęcia z miejsca tragedii: